Part two   -   Część II

Tekst i zdjęcia - Wojciech Dąbrowski © - text and photos


St Helena is welcoming tourists. The local tourist information office issued a series of maps and brochures that show the greatest attractions of the island and hikes. I decided to go alone one to the of them. It goes from the capital of the island to a small cape: Munden's Point. On the picture below ( taken from the stairs of Jacob's Ladder) the path can be seen  on the slope - that's where this trail goes ...

 

Święta Helena to wyspa przyjazna turystom. Tutejsze biuro informacji turystycznej wydało szereg map i broszurek pokazujących największe atrakcje wyspy i szlaki piesze. Postanowiłem samotnie wyruszyć jednym z nich. Prowadził ze stolicy wyspy do małego przylądka Munden's Point. Na zdjęciu poniżej (zrobionym ze schodów tzw. Drabiny Jakuba) widać biegnącą po zboczu ścieżkę - to właśnie ten szlak...

     

 

 

 

 

To nie była łatwa wędrówka. Z bliska okazało się, że ścieżka jest zaniedbana, w wielu miejscach zasypana kamieniami zsuwającymi się po stromym zboczu.

 

It was not an easy walk. In many places covered with stones sliding down a steep slope.

Wokół roztaczał się krajobraz wyschniętych zboczy, a w nim - kaktusy... Wybrzeże Świętej Heleny ma bardzo mało opadów. W górzystym wnętrzu wyspy jest ich więcej i tam jest bardziej zielono...

 

 

 

 

During this lonely walk I had a chance to enjoy many wonderful views. On the picture above you can see the characteristic cone of the Sugar Loaf - mountain forming the northern tip of the island. Closer - the little cape behind which is the entrance to the Ruppert Bay. Below you can see the close-up of the ruins of  Munden's Battery.  

Podczas tej samotnej wędrówki miałem możliwość podziwiania wielu wspaniałych widoków. Na zdjęciu powyżej charakterystyczny stożek na najdalszym planie to Sugar Loaf - góra tworząca północny przylądek wyspy. Bliżej - na cyplu za którym jest wejście do Ruppert Bay widać ruiny Munden's Battery - Baterii Mundena.  Tak wyglądają te ruiny w zbliżeniu:

   

W miarę pokonywania kilometrów jakość ścieżki pogarszała się gwałtownie. Szło mi się coraz trudniej, kończyła się woda w butelce. Słońce coraz szybciej opadało ku zachodowi. Musiałem zawrócić... 

Wyspę można zwiedzać także w inny sposób. Za 80 funtów można w Jamestown wynająć taksówkę na całodzienną wycieczkę, która pozwala obejrzeć miejsca związane z pobytem Napoleona. Sieć drogowa Świętej Heleny na poniższej mapce zaznaczona jest na żółto.

     
     

 

Z Jamestown do głównych atrakcji wyspy nie jest daleko. Trzeba tylko pamiętać, że odległości podawane są w milach, a nie w kilometrach.

 

 

 

O dziwo na małej Świętej Helenie istnieje także coś takiego jak publiczna komunikacja. Takie minibusy jak na zdjęciu obok kursują niestety z niewielką częstotliwością. Jeśli skrzyknie się grupę, to można je wynająć na wycieczkę za pośrednictwem biura turystycznego.

 

 

  Zaraz za rogatkami miasta droga wspina się na zbocze wąwozu i pozwala zajrzeć na dziedziniec szkoły.          

 Dalej w dole obok drogi widać posiadłość Briars, gdzie Napoleon mieszkał podczas pierwszych dwóch miesięcy swojego pobytu na wyspie. W zajmowanym przez niego pawilonie urządzono izbę pamięci.

 

 

 

 

Jeszcze dalej, u krańca wąwozu normalnie można zobaczyć wodospad o kształcie serca (Heart-shape Waterfall). Niestety dotarłem na Świętą Helenę w okresie długiej suszy: w pionowej skały ściekała tylko wąska stróżka wody. Może wy będziecie mieli więcej szczęścia!   :))

 

 

Wewnątrz wyspy koloryt krajobrazu zmienia się diametralnie: jest zielono. Problemem Świętej Heleny jest deforestacja, na wyspie pozostało bardzo mało lasów... Sytuację ma poprawić wdrażany obecnie program sadzenia drzew, tzw. Project Millenium.

 

 

 

   

 

Tu, wśród bananowców i egzotycznych kwiatów turysta  nareszcie przypomina sobie, że przecież jest w tropiku.

 

 

Kwiaty Świętej Heleny

 

 

 

 

Warto zostawić samochód na głównej drodze przy tym właśnie drogowskazie i pomaszerować około 300 metrów wgłęb kotlinki do grobu Napoleona.

 

It is worth to leave the car on the main road at this particular road sign and to walk about 300 meters down the valley to the tomb of Napoleon.

 

Napoleon został pochowany w zwykłym grobie w Sane Valley – zacisznej i malowniczej dolince, którą sam sobie wybrał na miejsce wiecznego spoczynku. Kronikarze odnotowali, że wartownicy pilnowali także jego grobu. Dopiero w 1840 roku prochy cesarza wydano  Francuzom, którzy umieścili je w Paryżu, w budynku Les Invalides.

 

 

 

 

 

The tomb in Sane Valley is now empty, but  tourists still visit this place. The French flag flies over it, like on other sites related to the residence of Napoleon: Briars and Longwood House. It is because the British handed over in a gesture of courtesy, these three objects of the French Republic.    

Grób w Sane Valley jest dziś pusty, ale mimo to turyści odwiedzają to miejsce. Powiewa nad nim francuska flaga, podobnie jak nad innymi miejscami związanymi z pobytem Napoleona: Briars i Longwood House. Bo Brytyjczycy w kurtuazyjnym geście przekazali te trzy obiekty Republice Francuskiej...

 

 

Tam, gdzie kiedyś był grób, dziś jest tylko zwykła, betonowa płyta bez żadnych napisów.

 

 

Ten pan opiekuje się miejscem. Brytyjczycy nie mieli powodu, aby kochać Napoleona. Ale na Świętej Helenie mieszkają troche inni Brytyjczycy, a poza tym to właśnie Napoleon rozsławił w świecie ich wyspę.

 

 

 

  Wkrótce ruszyliśmy dalej. Z drogi do Longwood otwiera się ładny widok na Flagstaff Hill  

 

Flagstaff Hill 

Inny szczyt pojawiający się w polu widzenia nazywa się The Barn czyli Stodoła.

 

 The Barn

 

 

Wkrótce dotarliśmy na płaskowyż Deadwood Plain na którym położona jest osada Longwood. Zmierzaliśmy oczywiście do słynnego Longwood House, gdzie mieszkał i gdzie zmarł Napoleon. Oto on:

 

 

Longwood House where Napoleon spent his last six years...

 

 

Wyczytałem gdzieś, że na początku była to tylko obora dla bydła. Następnie obiekt zaadoptowano na rezydencję, która mogła pomieścić 20 osób towarzyszących Napoleonowi na zesłaniu.

 

 

 

Dziś w Longwood House jest muzeum wnętrz i pamiątek po Napoleonie. W mrocznych pokojach zgromadzono autentyczne meble i pamiątki po cesarzu. Są tu obrazy, rękopisy, przedmioty codziennego użytku i stroje z tamtej epoki.

 

Today in Longwood House is a museum of interiors and Napoleon' souvenirs. In the dark rooms they gathered authentic furniture and memorabilia of the emperor. There are paintings, manuscripts and costumes from that era.

 

Stosunki Bonapartego z gubernatorem wyspy były bardzo złe. Napoleon był pilnowany przez wartowników i patrole i mógł opuszczać Longwood tylko w towarzystwie brytyjskiego oficera. I pośmiertna maska cesarza. Dom otwierany jest rzadko - tylko dla turystów.

 

  Na tym łożu z baldachimem zmarł wielki Bonaparte.
Maskę pośmiertną cesarza odlano z gipsu wydobywanego na wyspie.  

 

Wśród dokumentów są listy Napoleona. Przed wysłaniem z wyspy korespondencja cesarza podlegała ocenzurowaniu.

Opiekun domostwa (smutny jegomość z sylwetką cesarza na T-shircie) twierdzi, że wieczorami po pokojach snuje się cień Napoleona, któremu, jak niektórzy twierdzą ktoś z otoczenia systematycznie serwował małe dawki arszeniku, co miało doprowadzić do choroby i śmierci cesarza

.

 

 

Flex fibre till 1966 was the main source of income...

 

W krajobrazie Świętej Heleny często można zobaczyć całe poletka zarośnięte rośliną przypominającą tatarak. To pochodzący z Nowej Zelandii flex - len nowozelandzki lub po polsku tęgosz.  Z tej rośliny produkuje się długie włókna i w efekcie - sznurki. Flex do 1966 był głównym źródłem dochodów mieszkańców wyspy. Sznurek kupowała brytyjska poczta, używając go w dużych ilościach do wiązania paczek listów. W 1966 roku poczta przeszła na sznurek nylonowy pozbawiając Świętych z dnia na dzień rynku zbytu na ich główny produkt. Od tego dnia na wyspę wróciła bieda...

Święci chętnie uśmiechają się, ale wcale nie żyje im się łatwo. Brak pracy. Aż 60% zatrudnionych to pracownicy rządowi. Główne dochody wyspy pochodzą dziś z obsługi  ruchu turystycznego (ale turystów przybywa zaledwie około 1000 na rok, bo na wyspę mogą w zasadzie dotrzeć tylko pocztowym statkiem), dochody dają także mała fabryka konserw z tuńczyka, produkcja kawy na niewielką skalę i filatelistyka.

 

Now they live from the tourism, tuna fishery, coffee and postal stamps... 

 

 

Going further west from Longwood you will found yourself in the vicinity of the highest peaks of the island. If you have a little more time, you can easily climb them... The highest peak - Diana's Peak is 818 meters high.

 

 

Jadąc dalej z Longwood w kierunku zachodnim znaleźliśmy się w sąsiedztwie najwyższych szczytów wyspy. Jeśli ma się nieco więcej czasu, to bez trudu można je zdobyć... Najwyższy szczyt - Diana's Peak ma 818 metrów.

 

 

   
In the southern part of the island you can admire strongly eroded, colored hills. Behind them opens wide, blue ocean.  

W południowej części wyspy podziwiać można silnie zerodowane, kolorowe wzgórza. Za nimi otwiera się błękitny ocean.

 

 

   

Perhaps the most picturesque corner of St Helena Bay is Sandy Bay on the south coast. In the picture below you can see it from the air. The characteristic rocks in the foreground is the biblical Lot.

 

Bodaj najbardziej malowniczym zakątkiem Świętej Heleny jest zatoka Sandy Bay na południowym wybrzeżu. Na zdjęciu poniżej widać ją z lotu ptaka. Charakterystyczna skała na pierwszym planie to biblijny Lot.

 

A little bit further, at the beginning of the coastal ridge is a sharp rock pillar - it is Lot's wife turned into a pillar of salt  (photo below) 

   
  Nieco dalej na początku nadmorskiego grzbietu stoi skalny filar - to zamieniona w słup soli żona Lota (fotka obok). 

 

Do plaży w Sandy Bay doprowadzona jest droga (kilkaset ostatnich metrów to szuter). I jest to jedyna droga docierająca do południowego wybrzeża wyspy. Przy plaży w Sandy Bay zbudowano kiedyś niewielki fort z kilkoma armatami na murach - jego fragment widać na zbliżeniu, na zdjęciu poniżej.

 

Sandy Bay close-up

 

 

 

 

 

Jadąc dalej wśród zboczy porośniętych flexem dotarliśmy w końcu do rezydencji gubernatora wyspy. Plantation House stoi osamotniony w bardzo pięknej dolince. Pałacyk wzniesiono w 1792 roku. Nie można go zwiedzać, bo wciąż zamieszkuje w nim gubernator, można jednak bez przeszkód wejść do ogrodu przed pałacykiem...

 

Plantation House - Residence of the Island's Governer, built in 1792:

   

 

In the palace garden giant tortoises are the great tourist attractions:

   

 

Magnesem, który przyciąga turystów do ogrodu gubernatora są gigantyczne żółwie lądowe. Mieszka ich tam kilka i przyzwyczaiły się już do tego, że od czasu do czasu otaczają je turyści. Nie chowają się i nie uciekają...

 

Najstarszy w grupie jest Jonathan, mający podobno aż 200 lat. Gdyby urodził się na Świętej Helenie to mógłby pamiętać Napoleona (sugerują to niektórzy przewodnicy). Ale prawda jest taka, że przywieziono go już jako dorosłego osobnika z Mauritiusa.

 

 

 

Jonathan, the giant tortoise is 200 years old (they say...) It was taken here from Mauritius...

 

 

 

  Sędziwy żółw jest bardzo cierpliwy, można mu dosłownie zajrzeć do oczu:

 

From The Plantation House is not far to the largest fortification on the island - High Knoll Fort built at the end of 19th century:

 

  Z Plantation House nie jest już daleko do największej fortyfikacji na wyspie.

 

High Knoll Fort zbudowano w XIX wieku. Północny bastion fortu widoczny jest wysoko na skale z drogi tuż za Jamestown (zdjęcie obok).

Wynajętym minibusem lub taksówką można dojechać aż do bramy fortu. Wstęp jest bezpłatny...

Budowa kilkuset metrów wysokiego muru była pracochłonnym przedsięwzięciem, a że na wyspie nie było nadmiaru siły roboczej, to sprowadzono robotników z Chin - i to oni budowali fort.

 

Construction of several hundred meters long wall was an arduous undertaking, and because on the island was not an excess of manpower, they  brought workers from China - and they built a fort.

 

 

  W południowym krańcu dziedzińca znajdują się dawne koszary dla załogi. Dziś zupełnie puste...

 

Barracks in the southern end of the fort

 

Na północnym krańcu owalnego fortu wzniesiono okrągły bastion. To właśnie z murów tego bastionu otwiera się najlepszy widok na całą wyspę. Kilka ładnych zdjęć zrobionych z tego miejsca prezentuję poniżej...

 

On the northern edge of the oval fort was built a round bastion.   From this bastion' walls opens the best view of the entire island. A few nice pictures taken from this place I present below:

 

 

Idyllic landscape of the green interior of Saint Helena:

   

Sielski krajobraz zielonego wnętrza Świętej Heleny:

 

W kronikach Świętej Heleny zapisano romantyczną, ale prawdziwą historię miejscowego Robinsona.

Portugalia miała w XVI wieku kolonie na terenie Indii, w których miejscową muzułmańską ludność traktowano bardzo brutalnie. Nie chcąc mieć w tym udziału szlachcic Fernando Lopez zdezerterował z armii. Schwytanego zbuntowanego oficera wysłano na statku do Lizbony. Statek zawinął po drodze dla uzupełnienia zapasów na bezludną jeszcze wówczas Wyspę Świętej Heleny. Lopez podczas postoju uciekł i ukrył się na wyspie, bojąc się surowej kary w metropolii.

Marynarze znający jego historię zostawili mu odpływając trochę żywności, odzieży i narzędzia. W następnych latach wieść o dobrowolnym Robinsonie rozeszła się we flocie i każdy ze statków zawijających na wyspę w geście współczucia wspierał samotnika. Aż wreszcie któryś z nich przywiózł list z królewskim wybaczeniem jego czynów. Lopez wrócił do Portugalii. Szybko jednak zatęsknił do swojej wyspy, wrócił na nią i mieszkał tam ponad 20lat – aż do śmierci w 1545 roku.

 

 

Flagstaff Hill view:   Widok na Flagstaff Hill:

 

 

   
Hollow Halftree settlement and the part of the high coast to the west of Jamestown:   Osada Halftree Hollow i fragment wysokiego brzegu na zachód od Jamestown:

     

In the evening I enjoyed beautiful sunset from the terrace of Donny's Place.

 

Gdy wróciłem z fortu do Jamestown słońce opadało już ku horyzontowi. O tej porze dnia miejscowi mężczyźni gromadzą się w pubie Donny's Place przy krótkiej nadmorskiej promenadzie by delektować się zimnym piwem (najtańsze to z Południowej Afryki) i podziwiać zachód słońca.

 

After dinner "Maryshev" set sails to Ascension Island. But this is already another story... My hot news from this expedition (in English) you can read in my travel log:  www.globosapiens.net/travellog/wojtekd 

 

 

Ja też podziwiałem, tyle że bez piwa... A potem popłynąłem ostatnim zodiakiem na statek. Po kolacji podnieśliśmy kotwicę i wzięliśmy kurs na Ascension - Wyspę Wniebowstąpienia. Ale to już temat na osobną opowieść...  Notatki robione "na gorąco" na trasie podróży (po angielsku) można przeczytać w moim  dzienniku podróży w serwisie globosapiens.net

     

 

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory