Tekst i zdjęcia:  Wojciech Dąbrowski  © - text & photos

Część XIV A relacji z podróży od krańca do krańca Afryki  - MOZAMBIK  -  Ilha - Part fourteen "A"

 

 

 Mozambik to dawna portugalska kolonia we wschodniej Afryce rozciągająca się wzdłuż wybrzeża Oceanu Indyjskiego od Tanzanii do RPA. Trwająca przez wiele lat wojna domowa utrwaliła w międzynarodowej społeczności obraz tego kraju jako niebezpiecznego i zrujnowanego. Ale dziś w Mozambiku jest już spokojnie. Nie należy tylko zapuszczać się na bezdroża ze względu na pozostawione po wojnie tu i ówdzie  pola minowe. Wiz na granicy w 2005 roku już nie dawali, ale można je bez trudu uzyskać w Europie (Berlin) lub w konsulacie w Blantyre, w Malawi za opłatą 1600 kwacha...

Mozambik to wielki kraj - 2,5-krotnie większy od Polski, mieszka w nim nieco ponad 17 milionów ludzi.

Tylko wątłe kaganki paliły się w oknach kilku gliniaków, gdy rozklekotaną matolą (tak w Malawi nazywają furgonetki) dotarłem do granicznej wioski Nayuchi. Wiedziałem, że będę musiał tu przenocować w murzyńskiej chacie: w przewodniku pisali, że przejście graniczne czynne jest od 6 do 18. Przy szlabanie na piaszczystej drodze nie było wprawdzie żadnego wartownika, ale potrzebna była pieczątka wyjazdowa w paszporcie – nie chciałem mieć kłopotów.   Znalazłem nocleg w murzyńskiej chacie. Łóżko było twarde i w nocy cięły moskity toteż gdy o siódmej rano zjawiłem się w biurze odpraw nie miałem najlepszego humoru. Pan oficer przyszedł dopiero o 7.30. Z pieczątką nie robił problemów. Wyszedłem przed biały, stacyjny budyneczek (na zdjęciu) i tą piaszczystą drogą pomaszerowałem do Mozambiku...

Pięćset metrów dalej stała przy drodze stara tablica, a między drzewami obok w chatach mieścił się mozambicki posterunek celny. Zaskoczenie... W Malawi wszyscy funkcjonariusze mówili po angielsku. Tu - tylko portugalski... Dogadaliśmy się jakoś - nie musiałem otwierać plecaka. Po kilku minutach pomaszerowałem międzynarodową piaszczystą drogą dalej. Przy drodze stały chaty pierwszej mozambickiej wioski...
Między chatami siedziała pierwsza mozambicka rodzina. Przystanąłem, wyciągnąłem aparat - i tak powstało to zdjęcie... Pierwsze kontakty z ludźmi tego nieznanego mi kraju były bardzo miłe...

Odprawa paszportowa odbywała się podobnie jak po malawijskiej stronie w budyneczku stacyjki. U cinkciarzy przed wejściem wymieniłem resztę moich kwaczy na metikale. Były mi potrzebne: pieczątkę wjazdową do paszportu dostaje się po wklejeniu 30000 metikali. To na szczęście niewiele. Za jednego dolara USA płacono 22000...  I co dalej?   Z granicznej wsi Entre Lagos do  najbliższego miasta - Cuamby było 80 kilometrów. Kiedy będzie jakiś transport?   Siadaj przed stacyjką. Do wieczora może nadarzy się jakaś chapa [mówią: czapa]... Przejazd czapą kosztuje 80000...  Siadam, czekam...

Po około godzinie nasłuchuję... i uszom nie wierzę... Stukot pociągu!  Staje przy peronie. Wprawdzie to tylko krótki skład towarowy, ale na końcu ma doczepiony kryty wagon z przedziałem hamulcowym. jedzie do Cuamby.  Dogaduję się z kolejarzami - zabiorą mnie za 50000. Mam szczęście!  

Żołnierz z ochrony chciałby jakiś prezent, ale w końcu "załatwiam" jego wniosek oferując mu zdjęcie z jego "narzeczoną"...  Skrzypią osie, ruszamy!

Szlak kolejowy prowadzący przez sawannę jest w fatalnym stanie. Tą odległość 80 kilometrów pokonamy w 5 godzin. I dobrze, bo rozwiniecie większej szybkości mogło by się źle skończyć... Popatrzcie na zdjęcie obok - to nie jest fotomontaż...

Towarzysze mojej podróży chrupią trzcinę cukrową przycupnąwszy przy moim plecaku.

 

Po drodze urokliwe wioski: chaty wśród papaj i palm.
Czasem przy torze pojawiają się ludzie...

Cuamba okazuje się małym miasteczkiem o szerokich ulicach bez nawierzchni... W centrum widziałem kilka ładnych poportugalskich rezydencji...

W kramach bułki. Zupełnie jak nasze w latach sześćdziesiątych - po 1000 metikali...

Z Cuamby trzy razy w tygodniu kursuje pasażerski pociąg do Nampuli... Przejazd w drugiej klasie (są trzy klasy) kosztuje 250000 metikali. Ruszyliśmy w trasę przed świtem... 

Te 360 kilometrów to wspaniałe krajobrazy sawanny, samotnych gór i skalnych ostańców .

Zaryzykuję twierdzenie, że to najpiękniejsze krajobrazy Mozambiku...
A każdy przystanek to tłum przekupniów atakujących wagony.

Do Nampuli dotarliśmy po 11 godzinach. Witały nas kolejne malownicze skałki ..
Nampula w której nasz pociąg skończył bieg nie jest ciekawym miastem. Chciałem kontynuować podróż aż na Wyspę Mozambique. To było jeszcze jakieś 200 kilometrów. Przed dworcem pokazano mi załadowaną "czapę". Na pierwszy rzut oka nie było szansy aby się wcisnąć na skrzynię, ale potem jakoś znaleźli dla mnie miejsce na burcie... I pojechaliśmy!  

Po czterech godzinach spędzonych na burcie odkrytej furgonetki jadącej z Nampuli bolało mnie odbite siedzenie. Dotarliśmy do celu już po zmroku. Z ulgą witałem widok długiej, oświetlonej grobli prowadzącej na wysepkę. Ustawiono przy niej dumną tablicę: UNESCO World Heritage Site.

Znalazłem zakwaterowanie w uroczym rodzinnym hostelu: Casa Luis – Private Garden - pokój jednoosobowy ze wspólnym prysznicem kosztuje tam 200000.

 Zanim obecne Maputo awansowało do rangi stolicy Mozambiku Portugalczycy rządzili swoimi koloniami we wschodniej Afryce z Wyspy Mozambik – Ilha de Mozambique. Na niewielkiej wyspie, połączonej ze stałym lądem wąską groblą o długości półtora kilometra wznieśli nie tylko sporą forteczkę, ale także kościoły, pałace i dziesiątki pastelowo malowanych kolonialnych domów. Stolicę przeniesiono potem na południe, na Ilha (tak mówią o niej miejscowi) czas zatrzymał się w XVII wieku... 

Te wspaniałe zabytki stanowią dziś jeden z najciekawszych  kompleksów starej architektury jakie można zobaczyć w Południowej Afryce. Jeżeli dodamy do tego sympatycznych ludzi zamieszkujących dziś na wyspie to okaże się, że Wyspa Mozambik – Ilha de Mozambique jest jeśli nie najciekawszym, to na pewno jednym z najciekawszych regionów turystycznych Mozambiku. Uważam, że wizyta w tym kraju bez odwiedzenia Ilha de Mozambique będzie niespełniona...    Ale o najciekawszych obiektach wyspy i mieszkających na niej ludziach  - już na kolejnej stronie...

 

  >>>>>Przejście do kolejnej części relacji  z Mozambiku 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory