tekst i zdjęcia: Wojciech Dąbrowski © - text & photos

Część VII B - SAMOA - Savaii - part seven "B"                      


       Turyści przybywający na Samoa najczęściej ograniczają swój pobyt do głównej, "stołecznej" wyspy Upolu. Niesłusznie... Upolu, choć posiada liczne turystyczne atrakcje i rozbudowaną bazę noclegową szybko ulega wpływom amerykańskiego czy australijskiego stylu życia lansowanego przez tych Samoańczyków, którzy czasowo wyjeżdżają z kraju na studia czy w interesach.. Wpływom tzw. cywilizacji słabiej poddaje się ludność mieszkająca na drugiej dużej samoańskiej wyspie - Savaii. Jeśli tylko pozwoli Wam na to czas na pewno warto się tam wybrać... 

 

Droga na Savaii prowadzi oczywiście przez morze.  Dwie główne wyspy Samoa rozdziela Cieśnina Apolima, w której leżą małe wysepki: płaska Manono i wysoka, niegościnna Apolima. Między Mulifanua na Upolu i Salelologa na Savaii pływają kilka razy dziennie dwa promy. Rozkład rejsów zmienia się w zależności od zapotrzebowania na transport ludzi i pojazdów. Cena przejazdu wynosi 7 tala. Na Manono i Apolimę można się dostać tylko łodziami odpływającymi nieregularnie z przystani Manono-uta.

 

Kolorowy autobus bez szyb w oknach potrzebuje prawie godziny, aby dotrzeć ze stolicy do przeprawy promowej w Mulifanua. Pocę się pod ciężarem plecaka pospiesznie maszerując na nabrzeże: rozkład rejsów i kursów jest tu w dużej mierze rzeczą umowną… I rzeczywiście, odpływamy pół godziny przed czasem… Na horyzoncie majaczy duża, zamglona wyspa – to Savaii, większa siostra Upolu. Jeśli nie brać pod uwagę Hawajów i Nowej Zelandii to Savaii można nazwać największą wyspą Polinezji… Jest słabiej zaludniona od Upolu, bardziej dziewicza i rzadziej na nią trafiają turyści.

 

 

Sympatyczny staruszek w lava-lava ustępuje mi miejsca na ławce górnego pokładu. O, nie! Zmieścimy się obaj! – staram się gestami przekazać podziękowanie, bo nie zna angielskiego. To przedsmak tego, co czeka mnie na Savaii – na Upolu można się bez trudu porozumiewać w języku Albionu, ale tu angielski zna tylko młodsze pokolenie. Rejs trwa nieco ponad godzinę – na drugim brzegu wysypujemy się szybko ze stateczku. Czekające autobusy, kursujące w dwóch przeciwnych kierunkach po obwodzie wyspy za chwilę odjadą. A następne pojawią się dopiero na przyjazd kolejnego promu…

Przez pozbawione szyb okna do środka autobusu wdziera się powiew ciepłego wiatru, z głośników na dachu szoferki płynie głośna muzyka… Mijamy ukwiecone wioski, gdzie przed kolorowymi fale zwracają uwagę kamienne nagrobki. Na Samoa cmentarze są rzadkością, każda rodzina grzebie swoich bliskich przy domu… I każda niemal wioska ma tuż przy brzegu morza w skalnym zagłębieniu naturalny basen kąpielowy zasilany słodką wodą z podziemnych strumieni. Ze zdumieniem konstatuję, że miejscowe panie kąpią się bez zdejmowania wierzchniego okrycia i bez towarzystwa mężczyzn…

W Manase, gdzie wysiadam kilka miejscowych rodzin wybudowało wzdłuż piaszczystej plaży cały ciąg małych, tradycyjnych fale. Wybieram pierwszy dom na początku wsi: „Regina’s Beach Fales”. Częstują mnie samoańską kolacją: ryżem z rybą, papają i bananami oraz kawą z krzaków, które rosną za domem. Potem bosonoga dziewczyna z kwiatem we włosach prowadzi mnie do domku na plaży. Pod daszkiem ze strzechy mieszczą się dwa materace nakryte czystą pościelą i dwa stoliczki. Na noc rozpinają nad nimi moskitierę. Tu, na skraju piasku będę zasypiał przy szumie oceanicznych fal, a rano obudzi mnie wschodzące słońce zaglądające przez siatkę moskitiery.

 

   Australijski geolog – Warren Joplin zabiera mnie na wycieczkę wokół wyspy. Przez dziesiątki lat tułał się po kontynentach, w końcu trafił na Samoa i zakochał się w tym kraju i jego ludziach żyjących zgodnie z odwieczną tradycją Fa’a Samoa – stylem życia ich przodków. Osiadł tu na stałe i tłumaczy cierpliwie turystom ciekawą geologiczną historię wyspy. – Odmienność krajobrazu Savaii wynika z jej wulkanicznej przeszłości. Niemal cała wyspa pokryta jest grubą skorupą lawy, na której leży tylko cienka warstwa ziemi. Ostatni wybuch wulkanu Matavanu miał na szczęście miejsce dawno - w 1911 roku! Pola lawy zaznaczone są na mapce obok żółtym kolorem.

 

Odwiedzamy pole lawy koło wioski Saleaula, gdzie niesamowite wrażenie robi widok kościółka, do którego wnętrza wlały się kiedyś jęzory lawy i zastygły przed ołtarzem. Po latach, które minęły od ostatniej wulkanicznej katastrofy ludzie nauczyli się żyć na czarnych, ostrych skałach, w ich zagłębieniach na przysłowiowych garściach gruntu sadzą warzywa i kwiaty. Kwiaty na polu lawy! Nie chce się wierzyć oczom, gdy w wiosce Nofoa oglądam prawdziwy ogród założony na lawie. Sami popatrzcie na zdjęcie obok...

 

Na południowym wybrzeżu niewiele jest plaż. Ocean rozbija się tu o wysokie na kilka metrów skaliste wybrzeże. W ciągu wieków uformował na nim kamienne mosty i groty. Ale największą przyrodniczą atrakcją Savaii są naturalne fontanny Alofaaga Blowholes. Ich działanie uzależnione jest od fal i siły wiatru. Trafiłem na dobry dzień – z południa solidnie wiało…

 

 

Smagły chłopak przydźwigał na skalisty brzeg koszyk ze skorupami orzechów kokosowych. –Teraz przygotuj aparat! Z ciekawością patrzę jak biegnie do skalnej szczeliny na brzegu i wrzuca do niej skorupy. W chwilę później, gdy do brzegu dotrze wysoka fala wystrzelą one na wysokość 30 metrów, a za nimi wzbije się w niebo gejzer oceanicznej wody skrapiając nas słonym pyłem.

Widziałem wcześniej takie blowholes w Australii, Afryce i na innych wyspach Pacyfiku...  Ale żadne z tamtych widowisk nie może się równać z tym, co zobaczyłem na Samoa. Jeż dla samej Alofaagi warto zajrzeć do tego sympatycznego zakamarka Oceanii. Na pewno nie będziecie żałować…

 

 

Co jeszcze warto zobaczyć na wyspie Savaii?

Wodospad Olemoe od którego można wybrać się pieszo do ułożonej z kamieni, zarośniętej piramidy Pulemelei

Odcinek wysokiego na ponad 100 merów klifowego brzegu wokół tzw. Lovers’ Leap (na zdjęciu obok)

Wodospady Mu Pagoa na samym brzegu oceanu (na zdjęciu poniżej)

Falealupo Canopy Walkway – chodnik zawieszony między koronami gigantycznych drzew – za 50 tala można nawet przenocować na platformie w koronie drzewa.

Peapea Cave – 70-metrowy korytarz pozostawiony przez wypływającą lawę.

 

 

 

 

Zakwaterowanie na Savaii: Najciekawszą opcją dla szukającego egzotyki Europejczyka jest zamieszkanie w jednej z chatek na brzegu oceanu – nocleg w takim beach fale wraz z całodziennym wyżywieniem kosztuje 50 tala. Największy wybór beach fales jest w wiosce Manase na północnym wybrzeżu. Dla bardziej wymagających jest zlokalizowany względnie blisko przystani promowej Safua Hotel – gdzie goście mieszkają w małych bungalowach ukrytych w ogrodzie - za fale z indywidualną łazienką i moskitierą płaci się tu 60 tala. Bardziej europejski jest Stevenson’s Manase Hotel z pokojami od 70 tala (z wentylatorem) do 170 (z klimatyzacją).

Informacje o prawie wszystkich hotelach Samoa można znaleźć w serwisie http://www.samoa-hotel.ws

  Komunikacja lokalna: Połączenia między większymi miejscowościami zapewniają kolorowe, tanie autobusy odjeżdżające w Apii z bazaru Fugalei i targu rybnego – za najdalszą trasę – do Lalomanu płaci się 4 tala. Często odjazd następuje dopiero wtedy, gdy zbierze się dostateczna ilość pasażerów. Na Savaii autobusów jest mniej, ich punktem odjazdowym jest przystań promowa Salelologa. Za przejazd taksówką płaci się ryczałtem – w obrębie stolicy 2-3 tala, do Vailimy Stevensona - 6, do Bahai Temple – 14, na odległą Lalomanu Beach – 65. Dla zagranicznego turysty alternatywą dla taksówki jest wynajęcie za 140 tala dziennie terenowego suzuki lub skutera (50 tala). Dodatkowe koszty to ubezpieczenie (20 tala) i paliwo.

Dolot: Najrozsądniejszą opcją wydaje się umieszczenie Samoa jako przystanku w podróży dookoła świata. Ceny biletów na takie trasy rozpoczynają się na poziomie 1500 USD. W każdym innym przypadku trzeba polecieć najpierw do USA (Los Angeles lub Honolulu), Australii lub Nowej Zelandii. Stamtąd najkorzystniej podróżować wykupując bilet odcinkowy Visit South Pacific Pass.

Międzynarodowy port lotniczy Faleolo odległy jest od stolicy o 35 km – za taksówkę nie powinniście zapłacić więcej niż 35 tala (ceny wywoławcze są oczywiście wyższe). Publiczny autobus kursuje nieregularnie i tylko w ciągu dnia ale kosztuje tylko 2 tala. Z najlepszych hoteli na lotnisko kursuje minibus (6 tala, konieczna wcześniejsza rezerwacja). W samej Apii jest jeszcze małe lotnisko Fagali’i obsługujące tylko loty na Samoa Amerykańskie i nieliczne połączenia krajowe. Opłata lotniskowa nigdy tu nie jest wliczona do ceny biletu i wynosi 40 tala – w okienku banku na lotnisku opłaca się ją kupując znaczek naklejany na boarding pass. Zwolnieni od opłaty są podróżni, którzy przebywają na Samoa krócej niż 24 godziny – nawet, gdy opuszczą lotnisko.

 

Wodospady Mu Pagoa na Savaii

 

 

 

Samoańska rodzinka w swojej typowej chacie zbudowanej na palach i bez ścian

 

I na zakończenie kilka przydatnych adresów internetowych dla podróżników planujących wyjazd do tego kraju uśmiechniętych i gościnnych ludzi:

 

http://www.visitsamoa.ws/

http://www.lonelyplanet.com/destinations/pacific/samoa/

http://www.janeresture.com/samoahome/index.htm

http://www.southpacific.org/text/upolu.html

http://www.wsamoa.ws/

 

   
 

Przejście do kolejnej strony relacji z tej podróży - na Tokelau

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                     Back to the main directory

Powrót na początek strony