Część 3 - Part three - Alaska & Pacific

tekst i zdjęcia: Wojciech Dąbrowski © - text & photos

At the beginning of the year 2009 I departed for my eight round-the-world voyage. After a month spent in equatorial Africa I took a direct flight over the South Atlantic to Sao Paulo in Brazil. After the visit in the North Brazil I sailed Amazon River upstream to Peru. Then I flew to USA and Alaska. Just look at the map below:   Na początku 2009 roku wyruszyłem w ósmą podróż dookoła świata. Po prawie miesiącu wędrowania w równikowej Afryce poleciałem ponad południowym Atlantykiem do Sao Paulo w Brazylii. Po odwiedzeniu Północnej Brazylii popłynąłem w górę Amazonki do Peru. Stamtąd leciałem trzema kolejnymi samolotami przez USA aż na Alaskę. Popatrzcie na mapkę poniżej:

     

I have been before to Alaska in the summer, when the sun was shinning almost 24 hours a day... Now I wanted to see how this distant state looks in the winter. I also hoped that finally I will see there Northern Lights.  There was strong frost when I landed in Fairbanks and no wonder that I saw there high piles of snow in front of the only open hostel  - "Billie's" (on the right column). But inside the place was warm and cozy...

Northern Lights forecast gave me 50% chances to see this wonder, but sorry - on the first night it was cloudy. On the second it was clear, but aurora did not appear. Bad luck! Instead I saw great exhibition of sculptures in ice (above).

No Northern Light... But flying off Fairbanks I was awarded by the wonderful view of  Denali ("The Great One") or Mount McKinley - the highest peak in North America, at a height of approximately 20,320 feet (6,194 m). My friends: Slawek Bieniek and Jeff climbed it successfully to the top...

 

Alaskę odwiedziłem już kiedyś latem, w okresie gdy słońce praktycznie nie zachodziło. Tym razem chciałem sprawdzić jak ten odległy stan wygląda zimą. Miałem także nadzieję, że uda mi się nareszcie zobaczyć zorzę polarną. Fairbanks powitało mnie tęgim mrozem i wielkimi pryzmami śniegu zalegającymi przed jedynym otwartym o tej porze roku hostelem - "Billie's". Ale w środku było przytulnie i ciepło... To ten domek:

 

Prognoza ukazania się zorzy polarnej (publikują coś takiego w internecie)  dawała mi 50% szans - pod warunkiem, że niebo będzie bezchmurne...  Pierwszej nocy było zachmurzenie. Drugiej nocy widać było księżyc i gwiazdy, ale niestety zorza się nie ukazała. Trzeciego dnia już odleciałam z tej krainy mrozu. Brak szczęścia! Może następnym razem... W Fairbanks trwała akurat wielka plenerowa wystawa rzeźb z lodu. Wykorzystałem jeden krótki dzień, aby zobaczyć te cuda o wysokości dochodzącej nawet do 5 metrów. Było co podziwiać. Przykład macie na sąsiedniej kolumnie... Spędziliśmy tam z moim internetowym przyjacielem Billem kilka godzin, pijąc na rozgrzewkę gorącą czekoladę.

Zorzy polarnej nie było, ale za to odlatując z Fairbanks zostałem nagrodzony przez los wspaniałym widokiem najwyższej góry Ameryki Północnej: tak jak na zdjęciu poniżej wyglądał tego dnia Denali (Mount McKinley - 6194 m). Podziwiając panoramę wspominałem z sympatią i uznaniem moich przyjaciół, którym udało się wspiąć na ten majestatyczny szczyt: Polaka Sławka Bieńka i Amerykanina Jeffa Shea.

 

Since two years only there are direct flights from Alaska to Hawaii. I "discover" this route planning my RTW voyage and I used to fly to Honolulu where I had the connection to Majuro on Marshall Islands. This insular republic consists of 29 low atolls. Famous of nuclear tests Bikini Atoll is one of them. I wanted to visit it but the cost of infrequent flights from the capital appeared very high. I decided to go to Arno Atoll - the only one who has regular (more or less) boat transport to Majuro.

 

Dopiero od dwóch lat funkcjonuje bezpośrednie połączenie lotnicze z Alaski na Hawaje. Tą odkrytą przez siebie nową drogą doleciałem do Honolulu, a potem skierowałem się na Wyspy Marshalla na Mikronezji. Ta wyspiarska republika składa się z 29 niskich, koralowych atoli. Jednym z nich jest słynny z prób z bronią nuklearną atol Bikini. Chciałem się tam wybrać, by zobaczyć prawdziwych Bikiniarzy, ale okazało się, że ze względu na wysoki koszt i małą częstotliwość lotów ze "stołecznego" atolu Majuro nie będzie to możliwe. Wybrałem inny atol - Arno, jedyny do którego w miarę regularnie pływają stateczki.

Marshall Islands are like a little and rarely visited tropical paradise. One of the reason is lack of accommodation on the atolls and very weak transport between the islands. Capital atol - Majuro where I have been years ago is already westernized. That's why you should go to the outer atolls to see traditional way of life.

It is the piece of Miconesia. But according to my experience people of Marshalls are much nicer then those of the islands of FSM. That's why it is worth to recommend Marshalls.

Sea as rough when I was sailing to Arno on a small boat. It was spraying so I was completely et when we reached the destination. But it was worth - see the colors of Arno lagoon on the right column!

I spent a time wondering around, visiting houses, meeting people. This picture was taken in the school: 

   

 

Wyspy Marshalla to mały i rzadko odwiedzany przez turystów tropikalny raj. Jednym z powodów jest brak zakwaterowania na poszczególnych atolach i kiepskie, rzadkie połączenia między wysepkami. Stołeczny atol - Majuro, który odwiedziłem wiele lat temu najszybciej ulega wpływom zachodniej cywilizacji. Dlatego, aby zobaczyć tradycyjny styl życia wyspiarzy trzeba popłynąć  lub polecieć na peryferyjne wyspy.

To część Mikronezji. Ale przekonałem się, że ludzie mieszkający na Wyspach Marshalla są o wiele bardziej sympatyczni i otwarci, niż ci, którzy mieszkają na wyspach wchodzących w skład Federacji Krajów Mikronezji (FSM). Dlatego szczerze polecam wam Wyspy Marshalla.  

Morze było rozhuśtane, gdy płynąłem na Arno. W sam dziób wiał nam silny wiatr i w małej motorówce ciskało mną we wszystkie strony. Motorówka nie miała z przodu szyby osłonowej i gdy w końcu dotarliśmy do celu cały spływałem wodą... Ale atol okazał się bajkowym miejscem - popatrzcie na kolor wody w lagunie!

Mój czas na Arno wypełniony był wędrówkami: fotografowałem egzotyczną przyrodę, odwiedzałem domy, spotykałem ludzi. Zdjęcie obok zostało zrobione w szkole. Najmłodsi uczniowie obowiązkowo ustawiają się rzędem wchodząc do klasy po przerwie.

Atole pokryte są gęstwiną palm. Miejscowi czerpią dochody ze sprzedaży kopry, którą fabryczka na Majuro przetwarza m.in. na olej napędzający wszystkie miejscowe samochody z silnikiem diesla...

Atolls are covered by the thick palm forest. People collect copra from coconuts. The little copra plant in Majuro produces from copra an oil for the diesel engines of local cars.

 

People of Arno live on their atoll isolated from the noisy world: lack of supply in the only shop in the village, lack of rainwater, rough ocean limiting fishing opportunities...

 

 

Ludzie na Arno żyją w izolacji od świata i mają problemy zupełnie inne od naszych: że w jedynym wioskowym sklepiku zabrakło mąki, a zaopatrzeniowy stateczek będzie dopiero za dwa dni, że dawno nie padał deszcz i zbiorniki słodkiej wody są prawie puste, że ocean od kilku dni jest wzburzony i nie można wypłynąć na połów.

The lagoon of every atoll is surrounded by the chain of small, lovely  islands. Each of them could be called Robinson Island:   A laguna każdego atolu otoczona jest łańcuchem mniejszych i większych, na ogół bezludnych wysepek, z których każdą można nazwać małą Wyspą Robinsona:

 

Round-the-world tickets always were giving me opportunity to stop-over on the islands of the Pacific. From the Marshall Islands I took the flight to Chuuk, called Truk during the second world war. Chuuk is one of the four states of Federated States of Micronesia. Chuuk/Truk consists of few big and high volcanic islands surrounded by the barrier reef.   

 Over a two day period in February of 1944 US air forces took here revenge for the Pearl Harbour sinking more then 60 Japanese  warships that now rest peacefully on the floor of the wide lagoon.  Covered by corrals they are easy accessible to the scuba divers. Chuuk lagoon has reputation to be one of the best dive sites in the world.

From Weno Island, where airport and administration is located you can go by public or rented boat to other islands. Tonowas (Dublon) Island is most interesting for the tourist:

On Dublon Island you will find remains from the German and Japanese periods - they ruled the island in the past. See interesting German church on the right column...

Local ladies offer for sale their weavings and souvenirs made of shells - they are not expensive...

Wide Chuuk Lagoon is full of tiny, paradise islands. Some of them have already bungalows or privately owned cottages for tourists. They are giving a chance to escape for few days from the civilization. I think that these beautiful places surrounded by coral gardens are fascinating for just couple of days. Then they could be boring...

Chuuk Lagoon from the roof of Xawier High School:

 

Chuuk

Bilet na podróż dookoła świata zawsze dawał mi ciekawe opcje pobytu na wyspach Pacyfiku.  Z Wysp Marshalla poleciałem na atol Chuuk, podczas drugiej wojny światowej nazywany Trukiem. Chuuk jest jednym z czterech wyspiarskich krajów tworzących  Federację Krajów Mikronezji. Państewko składa się kilku dużych, wysokich, wulkanicznych wysp leżących wewnątrz laguny otoczonej barierą rafy. 

W lutym 1944 roku amerykańskie lotnictwo biorąc odwet za Pearl Harbour zatopiło w lagunie Truk ponad 60 japońskich okrętów. Obrośnięte koralami spoczywają one teraz na dnie laguny i są wielką atrakcją dla amatorów nurkowania. Chuuk uważany jest za jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc do uprawiania divingu na świecie.

Wraki w kilku miejscach wystają ponad powierzchnię wody. Ale ja ze względu na wysokie koszty nigdy nie uprawiałem divingu, wiec mogłem tu jedynie popływać ze snorkelem. Poza wrakami  interesował mnie także Chuuk nadwodny, jego krajobraz i ludzie. Administracja państewka skupiona jest na wyspie Weno, gdzie znajdziecie także lotnisko i katolicki kościół Św. Rodziny o bardzo ciekawej fasadzie:

 Publiczną, lub specjalnie wynajętą motorówką można popłynąć na inne wyspy rozrzucone wewnątrz laguny. Dla turysty najciekawsza z nich to Tonowas (Dublon) Island, na której przetrwały zabytki z okresu, gdy na wyspie rządzili Niemcy, a potem Japończycy. Po Japończykach została szkoła, mała stocznia i ruiny wojskowych szpitali.  Niemcy pozostawili między  innymi ciekawy kościół, jakby żywcem przeniesiony z Europy:

Miejscowe kobiety (zdjęcie obok) wyplatają ciekawe maty i koszyki, a także produkują różne pamiątki z muszelek. Koszt tych suwenirów nie jest nawet wysoki - ważne tylko, aby mieć na nie odpowiednio dużo miejsca w plecaku.

Rozległa laguna Chuuk pełna jest drobnych wysepek. Na niektórych z nich prywatni właściciele zbudowali małe bungalowy i wynajmują je turystom. To piękne miejsce na kilka dni dla kogoś, kto chce uciec od cywilizacji - dookoła rafy obrośnięte koralami.  Przy dłuższych pobytach niestety można się na takiej wysepce zanudzić.

Wracając na Weno, to we wschodniej części wyspy jest tam opuszczona  japońska  latarnia morska (niestety niedostępna, bo dojazd do niej wiedzie przez tereny kilku prywatnych właścicieli). Ale w pobliżu, na wzgórzu - w dawnym japońskim centrum komunikacyjnym Jezuici prowadzą renomowaną high school. Father Bill przyjął mnie tam bardzo serdecznie i zaprowadził na dach solidnej budowli, skąd roztaczał się równie piękny widok na lagunę i drobne wysepki na barierze rafy na horyzoncie:

     

 

Unfortunately Chuuk is expensive place for the backpacker. Most of the tourist come here on group package tours paying for quite a lot for accommodation, meals and diving. Roads are poor (they promise improvement). But the people are nice. Guests are greeted by lei made of fresh flowers..

 

After two busy days on Chuuk I departed the island flying via Guam to Australia. There was another little and beautiful island to visit: Lord Howe. I wrote about it on the next page.

 

Chuuk niestety jest miejscem drogim dla turysty-plecakowicza, a większość przybywających tu obcokrajowców wykupuje pakiety: hotel + wyżywienie + nurkowanie. Drogi są w fatalnym stanie (obiecują remont) ale za to tubylcy są bardzo sympatyczni... Goście honorowani są naszyjnikami z naturalnych kwiatów... 

Po dwóch pracowitych dniach na Chuuk odleciałem z tej wyspy przez Guam do Australii. Tam odwiedziłem jeszcze jedną piękną wysepkę - Lord Howe. Ale o tym już na kolejnej stronie...

   

 

You can read hot news from the road in my travel log -  here.

 

  Zapiski z trasy znajdziecie jak zwykle w dzienniku podróży. 
To the fourth part of my 8RTW report  

Przejście do czwartej części relacji z 8RTW

.    

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory

Powrót na początek strony