Przez Atlantyk na Karaiby - 2011 - Across the Atlantic to the Caribbean

 Hiszpańskie Wyspy Dziewicze            Spanish Virgin Islands

Tekst i zdjęcia - Wojciech Dąbrowski © - text and photos


Contrary to what may suggest an old Spanish name of the island: Isla Nena ( Little Girl Island), the second of the Spanish Virgin Islands - Vieques - is not so small. It has a length of about 34 kilometers and up to 5 km at its widest point. It is therefore greater than the sister island of Culebra and lies somewhat closer to home in Puerto Rico. The population of Vieques is about 9,000 people.

 

 

Wbrew temu, co może sugerować dawna hiszpańska nazwa wyspy: Isla Nena (Wyspa Małej Dziewczynki) druga spośród Hiszpańskich Wysp Dziewiczych - Vieques - nie jest wcale taka mała. Ma długość około 34 kilometrów i aż 5 kilometrów w najszerszym miejscu. Jest więc większa od siostrzanej Culebry i leży nieco bliżej macierzystego Puerto Rico. Na Vieques mieszka około 9 tysięcy ludzi.

Vieques, like Puerto Rico and Culebra belonged to Spain until the late nineteenth century. Later in the war the Spanish - American passed into the hands of the U.S. 

After the second world war, the US Navy used the island for military exercises, and as a firing range and testing ground for bomb, missiles and other weapons. Base was closed  in 2003 and the lands previously owned by the Navy have been turned over to the U.S. National Fish and Wildlife Service

 

Vieques, podobnie jak Puerto Rico i Culebra była własnością Hiszpanii aż do końca XIX wieku. Potem w wyniku wojny hiszpańsko - amerykańskiej przeszła w ręce USA. Amerykanie zbudowali na niej bazę wojskową i poligon, na którym amerykańskie bombowce ćwiczyły trafianie do celu. Wywoływało to liczne protesty. Okazały się one skuteczne dopiero w 2003 roku, kiedy wojsko wyniosło się z wyspy. Dziś mieszkańcy żyją z rolnictwa i z turystyki. 

Wyspa jest wydłużona, po jej południowej "karaibskiej" stronie linia brzegowa jest bardziej urozmaicona, a w mniejszych i większych zatokach ukryte są piękne plaże. Widać to poniżej - na zdjęciu satelitarnym. To one przyciągają turystów. Amerykanie nadali im własne, "kolorowe"  nazwy: Red, Blue, Green... Ale obecnie wraca się do starych, hiszpańskich, a tubylcy, zapytani o te "kolorowe" cytowane w przewodnikach często je mylą...  Zachowajcie czujność!  :)

     

Na Vieques można przylecieć z Puerto Rico małym samolocikiem za 60 dolarów. Ale ja, jak większość trampów przypłynąłem promem z Fajardo za 2 dolary. Mała przystań dla promów znajduje się w największej osadzie wyspy - Isabel Segunda, na północnym wybrzeżu. Wita tam wszystkich mała latarnia morska (na zdjęciu obok) i kilku obrotnych właścicieli mikrobusów "publicos" oferujących zbiorowy przejazd do drugiej osady wyspy: Esperanza, położonej po jej przeciwnej stronie. Trzeba wiedzieć, że cena przejazdu dla miejscowych to 3 USD (od obcych próbują wyciągnąć więcej). Pojechałem. I zacząłem poznawanie wyspy od tej mniejszej miejscowości... 

 

     
      Esperanza
 

Esperanza ma charakter miejscowości wypoczynkowej. Zbudowano tu ładną nadmorska promenadę (zdjęcie powyżej)  wzdłuż której w dawnych domach farmerów powstały na potrzeby turystów małe restauracje i bary. Otwarto kilka hotelików, są agencje turystyczne. Atmosfera wciąż senna, brak wysokiej zabudowy, autokarów, niewielki póki co jest ruch pojazdów...

   

Z promenady otwiera się widok na zachodnią część wyspy ze wzgórzem Mt Pirata i Black Beach (Playa Negra), której wulkaniczny piasek rzeczywiście jest ciemny.  Najtańszą instytucją noclegową jest hotelik / restauracja "Banana" (na zdjęciu poniżej). Ale tanio to tu nie jest - za single room życzą sobie 106 USD!  Ale na przewiewnym tarasie restauracji miło posiedzieć!

   

 

W Esperanza jest malutka plaża, ale bardziej podobał mi się odcinek skalistego brzegu, który wyjątkowo efektownie prezentuje się w oprawie z egzotycznej roślinności:

 

   

Na zachód od Esperanzy był kiedyś poligon wojskowy. Miłośnicy militariów mogą tam pojechać wypożyczonym samochodem lub skuterem (koszt: od 60 USD za dzień) aby obejrzeć opuszczone bunkry i nieczynny już radar.  Mnie to jakoś nie pociągało. Na trawiastych stokach spotkać można dzikie konie. Z kolei we wschodniej części wyspy także jest spory szmat zamkniętego terenu, który oddało wojsko. Oficjalnie jest tam teraz rezerwat, do którego nie wolno wchodzić. Nieoficjalnie powiadają, że to niebezpieczne ze względu na pozostawione tam niewybuchy.

     

 Największą, zadbaną plażę wyspy Vieques znajdziecie w odległości 20 minut marszu na wschód od Esperanza. To Sun Beach - na zdjęciu poniżej widać szpalery palm i lazur spokojnej wody. Pas piasku ma jakieś 1,5 km długości, wiec jesli nawet przyjedzie sporo ludzi (jest duży parking) to i tak znaleźć sobie można jakieś odosobnione miejsce... Ale napoje i jedzenie trzeba przywieźć ze sobą. Nie ma tu nawet małego kiosku...

 

 

 

 

 

 

Na wschodnim krańcu Sun Beach rozpoczyna się taka oto terenowa droga prowadząca przez gęsty, tropikalny las do następnej plaży.

 

Ta kolejna plaża jest już znacznie mniejsza i bardziej ustronna Nazywa się Playa Media Luna. Plaża Półksiężyca.  Rzeczywiście ma kształt półksiężyca:

   

     

Jeszcze dalej na wschód znaleźć można jeszcze mniejszą od Media Luna, ale równie piękną plażę Navio..

 

Przy tutejszych plażach zbudowano piknikowe altanki, z których można korzystać na zasadzie "fist came, first served" czyli kto pierwszy ten lepszy...

 

W pobliżu plaży Media Luna znajduje się największa (jak niektórzy twierdzą) atrakcja turystyczna: Mosquito Bay. To atrakcja wyłącznie nocna. W zatoce żyją mikroorganizmy, które zaczynają świecić w sytuacji zagrożenia - gdy poruszy się wodę, w której pływają. To jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie takie zjawisko można zobaczyć. Miejscowe agencje turystyczne organizują wieczorne wycieczki nad zatokę, udostępniają kajaki i każą sobie słono płacić (najtańsza oferta to 25 USD od osoby). Ale możecie spróbować dojść do zatoki z Esperanzy pieszo, z latarką na własną rękę. Na tym zdjęciu satelitarnym dokładnie widać drogę:

   

 A o tym, jak fotografować to rzadkie zjawisko napisano więcej tutaj:  www.islavieques.com/biobay.html Ja niestety przed wieczorem musiałem wracać na Culebrę i tutejszych wodnych świetlików nie widziałem - może wam się uda!

Mogłem za to odwiedzić najbardziej znane plaże Vieques, by móc je ocenić i porównać. Mniej więcej w geograficznym środku wyspy od głównej szosy z Isabel Segunda do Esperanzy odgałęzia się droga prowadząca do plaż. Początek - do Caracas jest asfaltowany. Ale dalej to tylko szutrówka. Pierwsza plażą, którą odwiedziłem w tej części wyspy była Red Beach - Playa Caracas. To piękna plaża, choć niezbyt szeroka. Zatoka jest na tyle głeboka i pozbawiona raf, że mogą tu wpływać motorowe jachty :

     

Playa Caracas

 

 

Blue Beach - Playa Chiva

 

Kilkanaście kilometrów dalej znalazłem Błękitną Plażę. To daleko i do tego na szutrowej drodze był objazd ze względu na zniszczenie mostu na rzeczce. Playa Chiva (Blue Beach)  niestety rozczarowała mnie. Jest dobrze osłonięta, ale pas piasku jest tu wąski i jak widać zanieczyszczony wodorostami: 

    Na plaży Chiva są podobno dobre warunki do snorkelingu...

Ale ja musiałem  już wracać na powrotny prom. Autostopem dotarłem do Isabel Segunda. Centralny plac (na zdjęciu poniżej) w tym jedynym na wyspie miasteczku zachował hiszpański kolonialny styl. Przy plaza stoi jak przed stu laty budynek ratusza - alcadia:

      

... a obok niego stary bar i nieco dalej - kościół katolicki (na zdjęciu poniżej) 

 

   

 

     

Ale najważniejszym zabytkiem na wyspie Vieques jest bez wątpienia mały forcik zbudowany przez Hiszpanów na wzgórzu ponad stolicą wyspy: Fuerte Conde de Mirasol. W forcie na którego murach przetrwały stare armaty mieści się obecnie muzeum historyczne. Niestyety drzwi zastałem zamknięte - lepiej przed wspinaczką na wzgórze zapytać senioritę w biurze informacji w rogu rynku czy ktoś tam jest...

Little fort in Isabel Segunda  (above) houses the museum

 

 

   

Jeśli przyjdzie Wam zatrzymać sie na noc w Isabel Segunda najtańszym rozwiazaniem będzie zapewne Casa Amistad - mały guesthouse w uliczce prowadzącej od przystani na rynek - to ten pomarańczowy dom na zdjęciu poniżej. Pokój kosztuje tu 85 USD.

   

Vieques ma swoje serwisy internetowe:

More information on Viequec you can find on the internet:

www.viequestravelguide.com

www.enchanted-isle.com/vieques

 

 

 

www.viequestravelguide.com

www.enchanted-isle.com/vieques

Zdążyłem na powrotny prom, a w Fajardo dzięki znacznemu opóźnieniu promu na Culebrę nie musiałem wcale czekać na połączenie. Gdy dopływaliśmy do Dewey słońce już opadało. Smagany ciepłym wiatrem cieszyłem oczy kolorami karaibskiego zachodu.

     

Kilkugodzinne rejsy promem były okazją do spotkań i rozmów z miejscowymi. Dziewczyny z Hiszpańskich Wysp Dziewiczych są bardzo urodziwe i chętnie nawiązują rozmowę. Gorzej jest z dorosłymi - często barierą jest słaba znajomość angielskiego. Czasem funkcjonują uprzedzenia do Amerykanów, których nie wszyscy tu lubią. A przynajmniej na początku każdego turystę bierze się za Amerykanina.

 

 

 

 

   

Po kolejnym dniu spędzonym na Culebrze wróciłem na Puerto Rico by wsiąść na statek i popłynąć na wyspy Południowych Karaibów. Ale o tym napisałem już na kolejnej stronie.

 

My hot news from this expedition (in English) you can read in my travel log:  www.globosapiens.net/travellog/wojtekd 

 

 

 

   

 

Back to the report from transatlantic voyage

 

 

Powrót do relacji z podróży transatlantyckiej

 

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory