Przez Atlantyk na Karaiby - 2011 - Across the Atlantic to the Caribbean

 Część II - Puerto Rico, Wyspy Dziewicze            Part two - Puerto Rico, Virgin Islands

Tekst i zdjęcia - Wojciech Dąbrowski © - text and photos


My ship sailing across the Atlantic was heading for San Juan in Puerto Rico. This port city is an important base for cruise ships operating on the Caribbean circular routes. I have been to San Juan already several times, but those stays were short term visits, associated with the Caribbean cruises. This time I did not want only to see again this city, but also visit the other attractions of this large island.

 

 

Mój statek płynący przez Atlantyk zmierzał do San Juan na Puerto Rico. To portowe miasto jest ważną bazą dla statków wycieczkowych odbywających okrężne rejsy po Karaibach. W San Juan byłem już kilkakrotnie, ale były to krótkie pobyty, związane z rejsami po Karaibach. Tym razem zamierzałem nie tylko przypomnieć sobie to miasto, ale także poznać inne atrakcje tej dużej wyspy. 

 

Puerto Rico (polska nazwa: Portoryko) to najbardziej wysunięta na wschód i najmniejsza wyspa spośród Wielkich Antyli. Kiedyś było hiszpańska kolonią. Od wojny hiszpańsko-amerykańskiej w końcu XIX wieku jest "terytorium stowarzyszonym z USA". Sami Portorykańczycy piszą o swoim kraju: "Estado Libre Asociado de Puerto Rico"  - podkreślam słowo "libre" - "wolny". Ale od 1917 roku Portorykańczycy mają status obywateli USA. Nie płacąc federalnych podatków!  Wydaje mi się, że to dość wygodny układ i pewnie dlatego coraz rzadziej odzywają się na wyspie głosy separatystów - zwolenników niezależności. 

 

Wyspa została odkryta przez Krzysztofa Kolumba w 1493 roku podczas jego drugiej podróży do Ameryki. Nazwał wyspę San Juan Bautista - Św. Jan Chrzciciel. Ta dawna nazwa w formie skróconej przeszła na stolicę wyspy. Obecną nazwę Puerto Rico tłumaczy się jako Bogaty Port.

Na głównym placu w starej części stolicy wyspy stoi dziś pomnik Krzysztofa Kolumba (zdjęcie na sąsiedniej kolumnie). U jego stóp, wokół fontanny zawsze stoją kramy z pamiątkami dla turystów.

Stara część miasta zajmuje niewielki półwysep. Nawet gdyby była taka wola miejscowych władz, to nie ma tu gdzie budować nowych hoteli. Trudno znaleźć nocleg. Ale mnie się udało i chciałbym polecić wam Fortaleza Guest House. zlokalizowany dogodnie w małej, starej kamieniczce w centrum starego San Juan: ul. Fortaleza 303. Pokój z łazienka w korytarzu kosztuje 40 USD. Jest mała kuchnia dla gości i bezpłatny internet wi-fi. Pokoików jest zaledwie kilka. Warto zarezerwować wcześniej przez hostelworld.com

 

San Juan streets, paved with stones imported as the ballast on Spanish sailing ships preserved  colonial atmosphere.

 

 

Uliczki San Juan, brukowane kamieniami przywiezionymi jako balast na hiszpańskich żaglowcach zachowały kolonialną atmosferę. Gdyby jeszcze usunąć stąd te samochody...

 

 

 

Spaniards strongly fortified San Juan rightly fearing the attacks from the other colonial powers. They built forts of La Fortaleza, El Castillo de San Cristobal and the fortress of San Felipe del Morro (pictured below). The old town is still surrounded by a ring of defensive walls.

 

Hiszpanie silnie ufortyfikowali San Juan słusznie bojąc się ataków ze strony innych mocarstw kolonialnych. Powstały forty La Fortaleza, El Castillo de San Cristobal i forteca San Felipe del Morro (na zdjęciu poniżej) Stare miasto do dziś otoczone jest pierścieniem murów obronnych. Pod murami z trudnością mieści się cmentarz (widoczny po lewej stronie zdjęcia).

     

 

 

 

Bacardi Rum Distillery offers free visits:

 

 

Z murów fortecy El Morro widać wzniesione po drugiej stronie zatoki budowle destylarni rumu Bacardi. To marka dobrze znana w świecie. Fabryczkę można bezpłatnie zwiedzać w grupach, z przewodnikiem. Ale nie pokazują właściwego procesu produkcji, jedynie ekspozycję. Wycieczka kończy się bezpłatną degustacją. Można też kupić rum po specjalnych cenach: litrowa butelka kosztuje 11 dolarów:

     

It is best to visit the island by car, because such a thing like intercity buses here do not exist. Rental of a small car for one day costs about $ 70 with insurance and numerous charges. The nearest beach rental locations you will find in Condado Beach district, which can be reached by public bus for some 75 cents.

   

 Wyspę najlepiej zwiedzać samochodem, bo coś takiego jak autobusy międzymiastowe tu nie istnieje. Wypożyczenie małego samochodu na jeden dzień kosztuje około 70 USD z ubezpieczeniem i licznymi opłatami. Najbliższe wypożyczalnie znajdziecie w plażowej dzielnicy Condado, do której można dojechać miejskim autobusem za jedne 75 centów.

     
   

 

Postanowiłem wykorzystać kilkudniowy pobyt na Puerto Rico, by przejechać samochodem słynną górską trasę nazywaną "La ruta panoramica".  Na mapce powyżej zaznaczyłem ją orientacyjnie kolorem zielonym. Przebiega ona miedzy innymi przez najwyższy szczyt wyspy - Cerro de Punta sięgający 1338 m npm. W wielu miejscach wzdłuż tej drogi znajdziecie punkty widokowe z których otwierają się takie panoramy:

 

 

 

Niesłychanie kręta i w wielu miejscach stroma droga prowadzi przez porośnięte tropikalnym lasem góry. Drzewiaste paprocie, wysokie bambusy i inne egzotyczne drzewa. Biorąc pod uwagę przystanki i brak możliwości rozwijania szybkości mogę teraz powiedzieć, że na przejechanie całości panoramicznej trasy trzeba przeznaczyć minimum 3 dni...

     
   

W górzystym wnętrzu wyspy znajdziecie jaskinie i wodospady. Kocham wodospady. Ten pierwszy znalazłem w okolicy San Sebastian. Podzielony jest szosą na dwie oddzielne kaskady, nazywa się Salto Collazo i ma kilkanaście metrów wysokości:

   

 

W południowo - zachodniej części wyspy warto odwiedzić miasteczko San German. San German to podobno drugie miasto założone przez Hiszpanów na Puerto Rico. Dominikanie w pierwszych latach XVII wieku zbudowali tu niewielką kaplicę Porta Coeli - Brama Niebios. Zachowały się jej ruiny. Niska zabudowa miasta, kolorowe domy i senna atmosfera sprawiają, że jest to niepowtarzalne miejsce:

   

 

Z San German jechałem dalej do położonego na północnym wybrzeżu drugiego co do wielkości miasta Puerto Rico - Ponce. Tu na głównym placu nazwanym przekornie Plaza de las Delcias stoi piękna katedra, a obok niej szumi piękna Fontanna Lwów, pięknie iluminowana po zmroku:

     

Z tyłu, za katedrą wzniesiono w XIX wieku jedną z najbardziej rozpoznawalnych budowli Puerto Rico - Parque de Bombas. To siedziba straży pożarnej - pomalowana w oryginalny wzorek. Dziś mieści się tu ma:e muzeum pożarnictwa.

     

Museo del Arte w Ponce zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Nie przypuszczałem, że w prowincjonalnym mieście znajdę galerię z kolekcją malarstwa, której nie powstydziła by się żadna z europejskich stolic. Są tu wielkie i znane nazwiska, ale wizytówką tej galerii jest obraz mało znanego angielskiego malarza - i zgadzam się, że jest niepowtarzalny. 

Śpiąca dziewczyna w powiewnej sukni o kolorze flaminga w oczywisty sposób kojarzy się z tym pięknym ptakiem. Polecam! Wstęp kosztuje 7 USD. Jak w żadnej innej galerii pozwalają tu fotografować!

 

     

 

Po zwiedzeniu galerii w Ponce ponownie wróciłem samochodem w góry - na Ruta Panoramica.  Trzeba było najpierw ponownie wspiąć się serpentynami na główny grzbiet.

Chciałem zobaczyć jeszcze jeden wodospad. Aby do niego dotrzeć trzeba było zjechać nieco w dół, już po drugiej stronie grzbietu. Zjeżdżam... Wodospadu nie widać, żadnych osiedli przy wąskiej drodze... W końcu jest jakiś dom, przed nim miejscowa kobieta. Staję, pytam o "salto" wykorzystując mój skromny hiszpański. -Jeszcze tylko "dos curvitas" - dwa zakręciki! - odpowiada uśmiechnięta kobieta...

I rzeczywiście! Po przejechaniu za "dos curvitas" wodospad ukazał się moim oczom - był tuż przy drodze... Zaparkowałem samochód przy mostku, wyciągnąłem kamery...

Salto Dona Juana ma kilka "pięter". Jeśli dodać ich wysokości, to chyba będzie razem ze sto metrów spadu... Piękne miejsce!

 

Wróciłem na Ruta Panoramica i skierowałem się w kierunku Barranquitas.

 

 

Neblina waterfall - in my opinion the nicest fall of Puerto Rico

 

Tam nie bez trudu odnalazłem najpiękniejszy wodospad na Puerto Rico - jest nim według mnie wodospad Neblina w kanionie San Cristobal. Trudno tam dotrzeć. Brak oznakowania. Gdy w końcu miejscowi pokażą wejście na ścieżkę czeka was przejście przez podmokłą łąkę, a potem zejście zaniedbaną gliniastą ścieżką na dno kanionu. Widok na wodospad odsłania się dopiero na samym dole i to za zakrętem rzeczki. Ale ten widok wart jest wysiłku:

     

 

 

Tego samego dnia gdy oglądałem ten piękny wodospad dotarłem wieczorem  do małego portu Fajardo na wschodnim krańcu Puerto Rico. Tu oddałem samochód wypożyczony z agencji "Enterprise". Agent był tak grzeczny, że odwiózł mnie na przystań, skąd odpływają publiczne promy na zapomniane Hiszpańskie Wyspy Dziewicze.

   

Ale o tych pięknych i mało znanych wyspach napisałem na osobnych stronach. Znajdziecie je tutaj

     

Warto jednak wrócić na tą stronę, by obejrzeć kilka zdjęć z tych najbardziej znanych, Amerykańskich Wysp Dziewiczych. Sąsiadują one z Puerto Rico. Najczęściej odwiedzaną z tej grupy wysp jest wyspa Saint Thomas. Na tą wyspę codziennie zawijają wielkie statki wycieczkowe. Czasem nawet kilka jednocześnie. Turystów przyciąga malownicze położenie portu, plaże, wolnocłowe sklepy i zabytki w stolicy wyspy Charlotte Amalie.

 

 

Amerykańskie Wyspy Dziewicze, leżące na wschód od Portoryko nie zawsze były amerykańskie. Amerykanie kupili je od... Duńczyków, którzy mieli tu swoją kolonię. Wyspy leżą przy dogodnym przesmyku morskim prowadzącym z Atlantyku w kierunku Kanału Panamskiego. USA chciały kontrolować ten szlak.  

 

SAINT  THOMAS

 

Stolicą Saint Thomas jest portowe miasto Charlotte Amalie malowniczo rozłożone wokół głębokiej zatoki. Ta zatoka jest idealnym schronieniem dla jachtów i motorówek:

     

     

Linia brzegowa wyspy jest bardzo urozmaicona. U wejścia do zatoki leżą malownicze wysepki.

     

Od kilku lat jest możliwość podziwiania krajobrazu tej wyspy z punktu widokowego Paradise Point do którego dociera kolejka linowa. Wagoniki jadą zblokowane po trzy dlatego warto pamiętać, aby dla lepszego widoku jadąc w górę wsiąść do pierwszego wagonika, i przy jeździe w dół podobnie. Bilet w postaci opaski na rękę kosztuje aż 21 dolarów, ale ważny jest na wielokrotne wjazdy w dniu zakupu - aż do północy.     

     

Trzeba przyznać, że widok, który otwiera się z górnej stacji kolejki jest rewelacyjny: widać cały naturalny port. W tym porcie, zanim pojawili się tu Duńczycy mieli swoją bazę karaibscy piraci.

     

Na zbliżeniu poniżej widać wypełniony samochodami nadmorski bulwar w Charlotte Amalie. W miasteczku mieszka obecnie około 19 tysięcy ludzi - głównie ciemnoskórych potomków afrykańskich niewolników sprowadzonych kiedyś przez Duńczyków do pracy na plantacjach trzciny cukrowej.

     

Ten mniejszy statek (po lewej na zdjęciu poniżej) to statek na którym podróżowałem w najtańszej, wewnętrznej kabinie... Nie miało to dla mnie znaczenia, bo do tej kabiny i tak wracałem tylko na noc.

   

Czerwone dachy przed statkiem to wielkie centrum sklepowe zbudowane specjalnie dla pasażerów cumujących tuż obok wycieczkowców. Jeszcze więcej sklepów zlokalizowanych jest w historycznym centrum miasta do którego można z mojego nabrzeża dojechać zbiorową taksówką, płacąc 4 dolary. Wśród sklepików jest wiele zakładów jubilerskich oferujących diamenty i inne kamienie w różnej oprawie.

     

W starej części miasta na szczęście nie przebudowywano dawnych składów - przynajmniej na zewnątrz. Jak widać na zdjęciach w budynkach pozbawionych okien wciąż królują tu ciężkie drewniane odrzwia malowane na kolor duńskiej czerwieni... 

     

Najwyraźniej Saint Thomas pamięta o swojej duńskiej przeszłości. W Centrum Charlotte Amalie znalazłem popiersie duńskiego króla Christiana IX: 

 

 

Nazwa stolicy wyspy pochodzi od imienia duńskiej królowej - żony króla Christiana V. Panowali oni na przełomie XVII i XVIII wieku. 

W centrum Charlotte Amalie zachowano duńskie nazwy ulic, dodając jednocześnie na tablicach łatwiejsze do wymówienia i zapamiętania nazwy angielskie:

Duński okres w historii wyspy przypomina także wzniesiony na wybrzeżu w 1672 roku Fort Christian. Miał bronić miasteczko przed piratami ale także przed europejskimi konkurentami... Był siedzibą duńskiego gubernatora. Gdy byłem na St Thomas po raz pierwszy był udostępniony do zwiedzania. Tym razem był na głucho zamknięty, a z wiktoriańskiej wieży z zegarem obłaziła czerwona farba. Pewnie szykuje się remont!  Ale od strony morza mury wciąż prezentują się okazale:

 

     
   

Samotna baszta na zboczu powyżej murów fortu to tzw. Blackbread Castle - podobno została wzniesiona przez Czarnobrodego - słynnego pirata.

 

Na Saint Thomas znajdziecie oczywiście także i plaże. Jedna z nich - długa na milę Magens Beach (na zdjęciu obok) zaliczona została przez magazyn National Geographic do dziesiątki najpiękniejszych plaż świata. Pewnie dlatego miejscowi pobierają 4 USD za wstęp na tą plażę. Jeśli w porcie są dwa wycieczkowce to robi się tam tłoczno...

Bardziej ustronne plaże można znaleźć na sąsiedniej wyspie Saint John. Tam nie ma takiego tłumu turystów, jest za to park narodowy z pięknymi krajobrazami. Popłynąłem na St John: 

 

     
SAINT  JOHN  

Prom kursujący kilka razy dziennie do porciku Cruz Bay na Saint John z Charlote Amalie kosztuje 12 USD, a z Red Hook, położonego bliżej cieśniny - 6 USD w jedną stronę. W Cruz Bay tuż przy przystani znajdziecie dawny budynek urzędu celnego (zdjęcie poniżej) a w nim - biuro informacji, a takze mała, ciekawa ekspozycja pokazująca faunę, florę i historię wysepki.

 

 

 

Aż 60 procent powierzchni Saint John to teren parku narodowego. W niezliczonych zatoczkach (popatrzcie na satelitarne zdjęcie poniżej) ukryte są małe, urocze plaże. Wiele spośród nich wypełniają mangrowe zarośla. Tyle tylko, że aby do nich dotrzeć trzeba dysponować motorówką. 

     
     

 

 

Pierwszą małą plażę znalazłem tuż przy przystani w Cruz Bay, to tutaj można wynająć motorówkę na przejażdżkę wzdłuż wybrzeża. Byle tylko mieć odpowiednio duże towarzystwo, bo dzienny koszt to kilkaset dolarów...

   

 

Najpiękniejsze publiczne plaże znajdziecie w północno-zachodniej części wyspy. Można do nich z Cruz Bay dojechać zbiorową taksówką. Najbardziej znana z nich to Trunk Bay Beach - polecają ja w wielu przewodnikach i turystycznych magazynach.  Na Saint John propaguje się eco-turystykę. Są tu przy plażach dwa pola namiotowe - coś, czego nie ma na innych wyspach - taki wariant zakwaterowania pozwala obniżyć koszty pobytu w tym tropikalnym raju...

Saint John Island - a tiny little jewel of the Caribbean.

   

 

 

Przed powrotem z wizyty na Saint John zdążyłem jeszcze sfotografować wielkie kraby oferowane na sprzedaż na tutejszym miniaturowym targowisku.

Amerykańskie Wyspy Dziewicze mają w sieci swój ciekawy i co najważniejsze stale aktualizowany portal:  www.vinow.com gdzie znaleźć można wiele informacji praktycznych - między innymi sprawdzić ile statków wycieczkowych zawinie na Saint Thomas następnego dnia.

O trzeciej, największej, ale jednocześnie najmniej znanej spośród Amerykańskich Wysp Dziewiczych - Saint Croix napisałem obszerniej na osobnej stronie: St. Croix Island.

 

Z Amerykańskich Wysp Dziewiczych zmierzałem dalej na karaibskie Windward Islands - Wyspy Nawietrzne (po polsku dawniej nazywane Wyspami Podwietrznymi). Wyspy te odgradzają południową część Morza Karaibskiego od Atlantyku. kolejnym przystankiem w tej podróży miała być Grenada. Ale o niej napisałem już na kolejnej stronie...

   

 

     

My hot news from this expedition (in English) you can read in my travel log:  www.globosapiens.net/travellog/wojtekd 

   
     

To the third part of my report from Atlantic voyage

 

 

Przejście do kolejnej części relacji atlantyckiej podróży

 

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory