Tekst i zdjęcia:  Wojciech Dąbrowski  © - text & photos

Część III A relacji z podróży do Rogu Afryki  -    Horn of Africa - Part three  A

Więc jest jeszcze taki kraj w Afryce, gdzie turysta czuje się bezpiecznie na ulicy i to zarówno w dzień jak i po zmroku? Kraj, gdzie żebracy nie szarpią cię za rękaw, a różnej maści cwaniaczki nie proponują bez przerwy swoich usług?...  Kraj, gdzie ludzie są gościnni, uśmiechnięci i życzliwi, gdzie dla Europejczyka jest tanio - nawet dla trampa wędrującego z plecakiem? Polecam Wam gorąco Erytreę - kraj, który mnie oczarował. Jedyną jego wadą była dla mnie niezrozumiała biurokracja, i choć dokuczyła mi bardzo, to miała przecież wiele wdzięku...  

Turysta z reguły zaczyna poznawanie tego kraju od stolicy - Asmary. Na zdjęciu obok jej centralna ulica Harnet Avenue. Ta piękna, wysadzana palmami aleja jest bardziej europejska niż afrykańska. Do złudzenia przypomina ona bulwary w miastach nad Morzem Śródziemnym.

Erytrea to dawna kolonia włoska. Włosi przed wojną wznieśli w Asmarze wiele ładnych budowli w stylu art deco - na przykład kina. Asmara zachowała także do dziś wiele z włoskiego stylu życia - liczne kawiarnie, bary i cukiernie pełne przysmaków, zwyczaj promenowania po zmroku... Wiele starszych ludzi mówi tu po włosku... 
Pucybutów spotkać można nie tylko na głównej ulicy. Taryfa: 1 nakfa za wyczyszczenie jednego buta. Korzystałem... Za 1 dolara dostaje się 13,5 nakfa w banku i w państwowych kantorach Himbol albo 24 nakfa - na wolnym rynku. 

W Asmarze znajdziecie wiele tanich pensjonatów z pokojami od 70 nakfa w górę. Mieszkałem w Pensione Stella w uliczce równoległej do Harnet. Okresami nie było wody, ale to normalne w całym mieście. Polecam również Pensione Bristol - ta sama cena, a nieco czyściej.  

W alei prowadzącej w kierunku lotniska znajdziecie jeden z najbardziej oryginalnych pomników, jakie widziałem w świecie - to pomnik plastykowych sandałów, które wygrały wieloletnią wojnę o niepodległość kraju - w takim obuwiu walczyli partyzanci (z Etiopczykami)...

Otoczone wzgórzami miasto leży na wysokości 2300 metrów npm. W dzień słońce operuje bardzo silnie, ale w nocy robi się chłodno. Śpiwór przywieziony w plecaku to dobry pomysł..

Piękne kobiety, urocze dzieci...

 

 

Mniej więcej połowa obywateli Erytrei wyznaje islam, pozostali to prawie wyłącznie chrześcijanie podzieleni na katolików i wyznawców kościoła koptyjskiego.  Konfliktów na tle religijnym nie ma.   To główny meczet w stolicy...

Do tego głównego nie chcieli mnie wpuścić, ale bez problemu zrobiłem zdjęcie w jednym z meczetów na peryferiach...

Włosi pozostawili po sobie piękna katedrę w centrum miasta, która jako żywo przypomina mi Lombardię... W niedzielę odprawiają tu na msze na zmianę - po włosku i w lokalnym języku tigrinia.   
 

A to katedra koptyjska na wzgórzu w pobliżu bazaru, też zbudowana w czasach włoskich...

Przez większą część dnia jest na głucho zamknięta. Mężczyźni modlą się pod drzwiami...
.... a kobiety padają na twarz w piasku u stóp schodów...

A na to wszystko patrzą czarnowłose anioły z pięknych mozaik, którymi ozdobiona jest fasada budowli...
O krok od tego kościoła znajdziecie słynny żelazny bazar, gdzie zużyte beczki u puszki przerabia się na piecyki, chochle łopatki i podobne, użyteczne przedmioty...

Jest też dobrze zaopatrzony bazar owocowo- warzywny. Ta dziewczyna wyznała mi z dumą, że rano handluje, a po południu chodzi do wieczorówki...

To też handel, tylko uliczny i nieco innej kategorii. Większość ludzi żyje ubogo, ale drastycznej biedy tu nie widać...

W okolicach bazarów i na przedmieściach można znaleźć więcej folkloru...
Jazda zdezelowanym miejskim autobusem to też spotkanie z folklorem. Za przejazd płaci się konduktorce tylko 1 nakfa.

Dzieci - przyszłość tego sympatycznego kraju. Prawie zawsze są czyste i zadbane. W stolicy Erytrei nie ma żebractwa, tak często spotykanego w innych stolicach Afryki.

 W Asmarze, w centrum miasta (w uliczce biegnącej obok dawnego włoskiego teatru) znalazłem przypadkowo polski konsulat. To właśnie honorowy konsul RP - pan Belay - Erytrejczyk, właściciel firmy spedycyjnej. Niestety nie mówi po polsku, ale zna angielski. Ma (nie zawsze aktualny) wykaz obywateli polskich pracujących w Erytrei. Chętnie was zapisze do swojego rejestru. I to w zasadzie wszystko. Nie miałem kłopotów, wiec nie zwracałem się do niego o pomoc.

PS: Pan Belay zmarł kilka lat po mojej wizycie. Obecnie konsulem hon. RP jest Bahta Gebremariam Kidane

I wreszcie wypada pokazać budynek Muzeum Narodowego w Asmarze - jest tam ciekawa ekspozycja etnograficzna, archeologia, przyroda i trochę malarstwa. To jest także miejsce, gdzie wydają pozwolenia na odwiedzenie wykopalisk i ruin na południu kraju. To tylko formalność, za którą płaci się jednak 50 nakfa.

Poza Asmarą - stolicą kraju odwiedziłem w Erytrei jeszcze nastrojowy port pełen rozsypujących się zabytków - Massawę oraz Keren - fantastyczne miejsce do podglądania prowincjonalnego życia i autentycznego folkloru. Przeczytacie o tym na kolejnych stronach... Zapraszam!

   
Poprzednie fragmenty podróży do Rogu Afryki:

 

>>>Przejście do drugiej części relacji z Erytrei

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory