Jemen tyt_pl.jpg (32177 bytes)

część II       ***   Hadhramauth   ***       part two

line1.gif (286 bytes)

Turysta przybywajacy do Jemenu powinien koniecznie zobaczyć dwie rzeczy: Pierwsza to Stara Sana. Druga to oazy w dolinie Hadhramout. Pozostałe "places of interest" też są ciekawe, ale to już obiekty o niższej ilości gwiazdek... Ze stolicy do Hadhramout można się dostać na trzy sposoby: autobusami okrężną trasą przez Aden i Mukallę, samolotem wewnętrznych linii (za ok. 120 USD w jedną stronę) do Say'un i landroverem, pod płatną eskortą Beduinów pustynnym szlakiem z Ma'rib (przerywana linia na mapie). Ten ostatni wariant, zabierający z reguły dwa dni jest najbardziej atrakcyjny, ale byłem sam i nie stać mnie było na wynajęcie landrovera...

yemen1.jpg (25515 bytes)

wwd260p.jpg (20690 bytes)

SAY'UN

       Po blisko godzinie lotu ponad pustkowiami samolot wylądował na lotnisku w Say'un. Kilka kilometrów dzielące lotnisko od położonego po drugiej stronie doliny miasteczka pokonać musieliśmy zbiorową taksówką - lejący się z nieba żar wykluczał marsz z bagażami...  Miasto położone jest malowniczo u stóp wysokiego górskiego klifu.  Say'un to administracyjny i handlowy ośrodek doliny. Tu skupia się baza hotelowa, stąd można organizować wypady do pozostałych oaz...

Zatrzymałem się w centralnie położonym hoteliku Al Tawilla - naprzeciw bazarowej hali. Za dwuosobowy pokój z wiatrakiem i prysznicem zapłaciliśmy 800 riali. Po raz pierwszy   dysponowałem prysznicem tylko z gorącą wodą (ogrzana tym wściekłym słońcem woda w zbiorniku na dachu nie zdąży ostygnąć nawet przez całą noc)...

Było to podobno pod koniec XV wieku: 10 tysięcy ludzi z północno-jemeńskiego plemienia Kathris Hamadanis przybyło tu i założyło swoją stolicę. Stolicę Sułtanatu Kathiri, który przetrwał jako państwo aż do rewolucji w 1967 roku.  Z okresu sułtanatu pochodzą najwspanialsze zabytki Say'unu: meczety, pałac, grobowce świętych. Do meczetów niestety turystów nie wpuszczaja, a grobowce można fotografować tylko przez bramę...

wwd262p.jpg (18789 bytes)

wwd259p.jpg (15970 bytes)

Za to górujący ponad miastem sułtański pałac, zamieniony jest na muzeum i udostępniony turystom codziennie przed południem. Budowla robi wrażenie. Za symboliczną opłatą  30 riali można obejrzeć umieszczoną na kilku kondygnacjach ekspozycję obejmującą kolekcję starej broni, tradycyjne zioła, stroje i monety. Zainteresować mogą także stare paszporty i fotografie z których turysta może poznać dzieje sułtanatu

Kilka pałacowych pomieszczeń zajmuje też ekspozycja archeologiczna. Mój szczególny zachwyt wzbudziły tu jednak koronkowo rzeźbione okna - prawdziwe arcydzieła arabskiej snycerki. Z wyższych kondygnacji pałacu i tarasu na szczycie rozpościera się fantastyczny widok na miasto i otaczające góry. Środek doliny zajmują rozległe palmiarnie - i na pewno wyglądałyby one bardzo efektownie gdyby nie to, że pioropusze palm okryte są wszechobecnym pustynnym pyłem, podnoszonym przez byle powiew wiatru. Tak tu było od zawsze.  W murze otaczajacym pałac schował się niewielki sklepik z pamiątkami. -50 riali za pocztówkę? To wcale nie tak dużo! Gdyby jeszcze nie to,że pokryta jest grubą warstwą pyłu!         -Jeśli chcesz teraz jechać do Tarim to pospiesz się zanim kierowcy rozpoczną południową siestę!-radzi kupiec.  Pora pożegnać Say'un - miasto-oazę położoną na odwiecznym karawanowym szlaku...

wwd261p.jpg (20893 bytes)

wwd263p.jpg (14803 bytes)

TARIM

Do Tarimu - drugiej oazy z dolinie dotarłem zbiorową taksówką. Wehikuł rusza z bazaru w Say'un gdy zbierze komplet pasażerów. 120 riali w jedną stronę. Jedzie się powoli, lawirując wśród dziur w asfaltowej jezdni. Po obu stronach szosy u stóp gór tu i ówdzie widać bielone kopuły wzniesione ponad grobowcami muzułmańskich świętych.  Jest w końcu miasteczko... Tumany pustynnego kurzu podnoszone przez pojazdy na niebrukowanych ulicach...

Upał, który w słońcu na pewno przekracza 40 stopni. Bez okularów słonecznych i nakrycia glowy ani rusz! Podziwiam tutejsze kobiety za to że potrafią w tym klimacie chodzić ulicami w swoich czarnych strojach. Takie same stroje, tyle że uzupełnione o wysokie, szpiczaste słomkowe kapelusze nosiły chlopki, które pasły gdzieś po drodze stadko kóz.

W Tarim odnajduję zamknięty na głucho budynek biblioteki zawierający podobno ciekawą kolekcję arabskich manustryptów. Widać turyści pojawiają się tu raczej rzadko. Ciekawostką miasta są minarety tutejszych meczetów - białe i kwadratowe - reprezentujące styl... jawajski. Podobno to skutek podróży handlowych do Indonezji które odbywali miejscowi kupcy...

wwd264p.jpg (10060 bytes)

wwd265p.jpg (17534 bytes)

Kiedyś podobno Tarim słynął  w świecie arabskim ze swoich muzułmańskich szkół. Dziś miasteczko ma ponoć 15 tysięcy mieszkańców i wyraźnie podupada. Z czasów miedzywojennej świetności pozostały opuszczone pałace dawnych wielmożów, które można za drobną opłatą zwiedzić. (Niewiele w nich do zobaczenia z wyjątkiem poobijanych stiuków i kolekcji różnych rupieci).   Potem wypada już tylko wlać w siebie kolejne pół litra wody i szukać na głównym placyku zbiorowej taksówki...

wwd273p.jpg (22420 bytes)

SHIBAM

-To co zobaczysz w Shibam przejdzie wszystkie twoje oczekiwania!-powiadali. Rzeczywiście przeszło...  Wyobraźcie sobie wyrastajace w samym środku płaskiego dna szerokiej doliny skupisko kilkuset (podobno 500) wysokich ma 8-9 kondygnacji wieżowców ulepionych z gliny...  Taki właśnie jest Shibam...

Nic dziwnego, że UNESCO wpisało Shibam na listę światowego dziedzictwa i przekazuje środki na restaurację tych spośród "wieżowców", którym po setkach lat opierania się pustynnym wiatrom, upałowi, rzadkim opadom i powodziam grozi rozsypanie się. Miasto otoczone jest murem, z główną bramą od strony przelotowej szosy. Wydaje mi się, że najbardziej malowniczo ściana wieżowców prezentuje się od strony zachodniej, gdzie do muru obronnego przylega duża palmiarnia. Wsród palm stoi tu niewielki biały meczecik przydając jeszcze krasy orientalnemu krajobrazowi.    Przyjechałem do Shibamu po południu, gdy słońce operowało właśnie z tej strony.  Grzało strasznie, a ja łaziłem od palmy do palmy w piasku miałkim jak puder szukając dla was tego najlepszego ujęcia. Czy mi się w końcu udało? - ano oceńcie sami na obrazku poniżej...               

wwd266p.jpg (21196 bytes)

wwd267p.jpg (28414 bytes)

Zapewne dokładnie takie same obrazki podziwiali wędrowcy z grzbietów wielbłądów, które jeszcze pół wieku temu zmierzały w górę Doliny Hadhramout niosąc w jukach daktyle, kadzidło i zamorskie tkaniny.  W kronikach odnotowano, ze przez czas jakiś Shibam był nawet stolicą całej doliny...  A na stałe - siedzibą gubernatora, który rezydował w tutejszej cytadeli.  Karawany przybywały z daleka... Ludzie podziwiali niezwykły kunszt tutejszych budowniczych.  Bo też zapewne nie widzieli w świecie niczego podobnego...

wwd268p.jpg (20167 bytes)

Dziś zamieszkuje w Shibam podobno ponad 7000 ludzi.  Pewnym novum, które pojawiło się w tutejszej architekturze jest zwyczaj malowania całych domów albo chociaż ich górnych części białym wapnem. Wynajmuje się do tego celu grupy malarzy, którzy koczują przy beczkach pełnych mielonej kredy na dole - przy szosie. Na desce zawieszonej na dwóch sznurach opuszczają się ze szczytu takiego wieżowca i machają ręcznymi pędzlami az miło popatrzeć...  Bez szelek ratowniczych i żadnego ubezpieczenia...

wwd271p.jpg (18436 bytes)

Pierwsze budowle, które rzucają się w oczy po przekroczeniu bardzo solidnej głównej bramy to odnawiane obecnie pałace imamów (na zdjęciu obok). Podobno w ich wnętrzach będzie wkrótce muzeum. Zaraz dalej zaczyna się prawdziwy labirynt wąskich i przepaścistych uliczek - wąwozów.   Na ich parterach dość często znaleźć można sklepiki - także takie z pamiątkami. No i tutaj czeka niestety przybysza pierwsze niezbyt miłe wrażenie...

wwd269p.jpg (12730 bytes)

Szibamscy sprzedawcy potrafią być wyjątkowo natarczywi - jak nigdzie indziej w tym kraju i potrafią popsuć przyjemność zwiedzania...  Myślę, że przedtem to ich popsuli bogaci turyści z zachodu... Trzymajcie sie zatem raczej z daleka od nich i ich "antyków". Jedyne warsztaty, do których warto wstąpić to te snycerskie - gdzie rzeźbią nie tylko piękne panele drzwiowe ale także przemyślne drewniane zamki otwierane skomplikowanym, także drewnianym kluczem.  W uliczkach Szibamu dominuje mrok - trudno znaleźć taką która będzie odpowiednio oświetlona do zdjęcia.   Biegają w nich gromady dzieciaków i jeszcze większe - kóz.

wwd270p.jpg (19513 bytes)

Miejscowe kobiety, które próbuję dyskretnie fotografować przemykają szybko wzdłuż ulic, a na widok cudzoziemca jeszcze przyspieszają kroku. I choć w ich czarnej szacie widać tylko jedną waską szparkę - na oczy - to i tak uciekają przed kamerą.  Po raz pierwszy w Jemenie widzę, że co bardziej eleganckie damy jako uzupełnienie stroju noszą czarne rękawiczki...   W tym upale!...     Jest tu kilka meczetów z tym największym, Piątkowym na czele. Trafiam właśnie na moment gdy ludzie wychodzą z popołudniowej modlitwy - sami panowie, proszę pań! Sami panowie!...
Po drugiej stronie wadi (koryta wyschniętej rzeki) jest nowa część miasteczka, a za nią stromy grzbiet górski. Warto się wdrapać na ten grzbiet choćby do wysokości rezerwuaru wody aby popatrzeć na stary Shibam z lotu ptaka...  Zasapałem się solidnie poganiany okrzykami arabskich dzieciaków (aby wyjść na zbocze trzeba znaleźć ścieżkę między domami). Ale widok, który otworzył się tam na górze wynagrodził ten wysiłek.   Siedziałem na skałce jak urzeczony, zapomniawszy o zaschniętym gardle i o tym, że butelka na wodę już dawno jest pusta. Chylące się ku zachodowi słońce złociło szczyty budowli.  Przede mną pysznił się w całej okazałości legendarny Shibam - marzenie podróżników, Manhattan Pustyni - jak napisali o nim współcześni poeci.   Powiem wam, że niewiele przeżyłem na trasie tej podróży podobnie facynujących chwil...

wwd274p.jpg (17822 bytes)

wwd272p.jpg (19635 bytes)

Widziałem na pocztówkach, że czasem słońce zachodu oświetla także i tą frontową ścianę Shibamu - od strony wadi. Zależy to jednak widocznie również od pory roku bo nie doczekałem tego momentu.

Pora było schodzić w dół i rozejrzeć się za jakimś transportem do odległego o 19 km Say'un. Okazało się, że pod wieczór wcale nie jest to takie proste - synowie Allacha o tej porze już zwykle tylko biesiadują. Ale w końcu jakoś dotarłem na kwaterę...

Przejście na początek relacji o Czwartej Podróży Dookoła Świata   4rtwtytpl.jpg (28085 bytes) Z Hadhramout zamierzałem wracać do stolicy lądem, kierując się najpierw na wybrzeże, odwiedzając po drodze Aden i Ta'izz. Ale o tym już na kolejnej stronie o wędrówce przez pustkowia Jemenu: WB00678_.gif (615 bytes)
O moich wcześniejszych podróżach dookoła świata i spostrzeżeniach dotyczących organizacji takich dalekich podróży możecie przeczytać na osobnej stronie:  DOOKOŁA  ŚWIATA

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory

stat4u