Część 7 - Part seven - Sikkim 1

tekst i zdjęcia: Wojciech Dąbrowski © - text & photos

At the beginning of the year 2009 I departed for my eight round-the-world voyage. After a month spent in equatorial Africa I flew to South America for few weeks. Then I turned north to Alaska and crossed the Pacific with stopovers on the couple of tropical islands. On the other side of he ocean I landed in Australia. After visit on Lord Howe and Tasmania I flew onward - to the bottom of Himalaya Mountains. Just  look at the map below:   Na początku 2009 roku wyruszyłem w ósmą podróż dookoła świata. Po prawie miesiącu wędrowania w równikowej Afryce poleciałem ponad południowym Atlantykiem na kilka tygodni do Ameryki Południowej. Potem zawróciłem na północ - aż na Alaskę i przeciąłem Pacyfik zatrzymując się na kilku tropikalnych wyspach. Po drugiej stronie Oceanu Spokojnego wylądowałem w Australii. Po odwiedzeniu wyspy Lord Howe i Tasmanii poleciałem dalej - do stóp Himalajów. Popatrzcie na mapkę poniżej:

     

I entered Sikkim via the iron bridge in Rangpo border post. Passports and permits were checked there before our public jeep departed onward to Gangtok.

Average tourist does not know much about Sikkim. It is located in the North India, squeezed between Tibet, Nepal and Bhutan. Lepchas, the "original" Sikkimese, migrated to Sikkim area from Assam or Myanmar in the 13th century, followed by Bhutias (Khambas) who fled from Tibet during the 15th century. Buddhism arrived to Yuksom area with three refugee Tibetan lamas. Here in 1641 they crowned Phuntsog Namgyal as first chogyal (king) of Sikkim. The capital later moved to Rabdentse near Pelling, then to Tumlong before finally settling in in Gangtok. Sikkim’s last chogyal ruled from 1963 to 1975, when he was deposed by the Indian government after a revolt by Sikkim’s Nepali population. China has never officially recognized India's claim to Sikkim.

Gangtok, Sikkim's capital lies  1700 m above sea level. Step streets go from terrace to terrace. The only exception is Mahatma Gandhi Marg - city promenade & shopping street. Sikkim Tourist Information Centre is located here:

I found a cheap room in "Travel Lodge" on Tibet Road (500 rupees - be careful, they will try to charge extra "tax" at departure). Nearby you will find many eateries serving Tibetan dumplings - momo. The portion (see the right column) cost only 17 rupees (the rate was 50 rupees for 1 USD).

In the afternoon I found the nicest building in Gangtok - colonial White Hall:

Just nearby you will find little park with a dancing fountain (below) and Flower Exhibition Centre - very interesting and colorful flower exhibition located in the big hall. It is worth to spend 40 rupees for the entry ticket.

 

The most interesting Gangtok's temple - Enchey Gompa built in 1909 - is overlooking the city - it is serious climbing to get there so consider to take a taxi for 50 rupees. From the ornate gate long walkway with plenty of prayer flags and prayer wheels will take you to the main courtyard of the monastery. 

The main temple of Enchey gompa is surprisingly small, it stands in the middle of the monastery courtyard. There were restoration works inside but I had a chance to take a nice outside picture. See it on the right column below...

Opposite to the temple I found a little room with a young monk and a number of offering candles.

I had a quick look into the restored interior of the temple. It was full of sculptures and wall paintings showing the gods and scenes from Tibetan mythology:

 

 

 

 

When I finally turned heading to the gate I had an opportunity to take such a strange picture in front of one of the monastery buildings:  

 

     Granicę Sikkimu przekroczyłem w Rangpo. Po przekroczeniu żelaznego mostu (zdjęcie po lewej) nasz publiczny jeep jadący z Dardżylingu zatrzymał się przy budynku straży granicznej, gdzie wszyscy wysiedli, aby uzyskać odpowiednie pieczątki do paszportu, skrupulatnie sprawdzono nasze pozwolenia na wjazd. Dopiero później mogliśmy kontynuować jazdę do stolicy - Gangtoku.

Przeciętny turysta wie z reguły niewiele o Sikkimie. Kraj ten, nazywany dziś dwudziestym drugim stanem Indii leży na północy tego kraju, wciśnięty między Tybet, Nepal i Bhutan. Lepczowie - stanowiący "rdzenną" ludność kraju przybyli tu z Assamu i Myanmaru w XIII wieku, po nich nadciągnęli w XV wieku Bhutia (Khampowie) - a z nimi buddyzm. Trzej pierwsi, zbiegli z Tybetu lamowie osiedlili się w okolicach Yuksom i tam też w 1641 roku koronowali pierwszego czogyala (króla) Sikkimu. Stolicę przenoszono później do Rabdentse koło Pellingu, Tumlong i ostatecznie do Gangtoku. Ostatni czogyal Sikkimu rządził od 1963 do 1975 roku, kiedy został zdjęty z tronu przez rząd sąsiednich Indii po rewolcie nepalskiej ludności Sikkimu. Chiny nigdy nie uznały wcielenia Sikkimu do Indii. 

Gangtok - stolica Sikkimu leży na wysokości 1700 m npm. Strome ulice miasta biegną z tarasu na taras. Jedynie reprezentacyjny miejski deptak - krótki Mahatma Ghandi Marg (na zdjęciu po lewej) biegnie poziomo.

Znalazłem tani pokój w jednym z hotelików przy Tibet Road. ("Travel Lodge" - 500 rupii, trzeba się upewnić, czy cena zawiera podatki). W pobliżu było kilka garkuchni serwujących m.in. tybetańskie pierożki z warzywami - momo. Taka porcja jak na zdjęciu poniżej kosztuje 15 rupii. Na jeden posiłek zjadałem trzy porcje, ale taki lunch wciąż kosztował mniej niż dolara.

Momo

Najładniejszym obiektem architektonicznym Gangtoku wydał mi się kolonialny pałacyk White Hall (na zdjęciu na lewej kolumnie. Obok niego, poniżej parku z tańczącą fontanną warto odwiedzić Flower Exhibition Centre - ciekawą i bardzo barwną wystawę kwiatów urządzoną w sporej hali - bilet wstępu kosztuje 40 rupii. Warto je odżałować!

Najciekawsza świątynią Gangtoku jest położona wysoko nad miastem Enchey Gompa z 1909 roku. Do klasztoru doprowadzona jest asfaltowa droga, ale to solidna wspinaczka, więc może lepiej podjechać na górę taksówką za 50 rupii. Od kolorowej bramy chodnik wyznaczony rzędami modlitewnych młynków i sznurami modlitewnych chorągiewek (zdjęcie po lewej) prowadzi w kierunku klasztornego dziedzińca.

Główna świątynia w Enchey Gompa, usytuowana na środku dziedzińca jest niewielka. Trwał akurat jej remont. Prace zewnętrzne już zakończono i mogłem zrobić ładne zdjęcie tej zgrabnej budowli:  

 

Zajrzałem do odnawianego wnętrza (fot. po lewej). Wokół było cicho i pusto. Tylko od czasu do czasu dawał się słyszeć turkot modlitewnych młynków, których całe rzędy otaczały świątynię:

Gdy zawróciłem do bramy przed jednym z klasztornych budynków udało mi się zrobić takie niezwykłe zdjęcie:

     

They were kneeling with fingers in their ears... I think that these four boys - young monks from the monastery school did something wrong and they were punished by their superior.

From Enchey Gompa I took a long walk along the ridge to the former kings palace (run-down and closed for the visitors) and onward to is opposite gate. Here is the the access to the monastic school around the former royal chapel (on the picture below)

Inside the temple a large groups of monks were singing their ritual songs playing also gongs and Tibetan trumpets... It was for me interesting experience to listen... 

 

You can visit the center of Gangtok, flower exhibition and Enchey Gompa by foot but to the tourist attractions located out ofthe town you have to take a taxi.   

 

Domyśliłem się o co chodzi. Ci młodzi mnisi, właściwie wciąż jeszcze chłopcy, coś przeskrobali i dostali od swojego przełożonego upokarzającą karę: mieli klęczeć na schodach przed budynkiem zatykając uszy palcami. Aby przechodzący ludzie patrzyli na nich z politowaniem... Nie wiem, czy kara przyniosła zamierzony skutek, ale wydarzenie było niezwykłe...

Pieszo pomaszerowałem górskim grzbietem w kierunku dawnego królewskiego pałacu, przy jego bramie znudzony dozorca powiedział, że zaniedbany obiekt nie jest udostępniony do zwiedzania. Ale gdy okrążyłem go i znalazłem się przy przeciwległej bramie okazało się, że można przez nia wejść na teren klasztornego kompleksu rozłożonego wokół dawnej kaplicy królewskiej. Budowla (zdjęcie po lewej) w odróżnieniu od samego pałacu zachowała się w dobrym stanie. A w jej wnętrzu (zdjęcie poniżej) trwały akurat religijne śpiewy, słychać było uderzenia w gong i dźwięk trąbit...

 

Local taxi drivers know well the needs of the tourist and most of them are ready to take you for the excursion. Make sure that your driver knows English and write the agreement on the paper. I paid 800 rupees for 8-points tour and I think it was a good price. We started from...  feeling station where the driver asked me for the cash advance. Then we visited Chuten Stupa - new monastery with a huge chorten:

Close to Chuten you will find Institute of Tibetan Culture, but on this day it was closed because of puja celebration...

 

Centrum Gangtoku, wystawę kwiatów i gompę Enchey można zwiedzać na piechotę (choć będzie to niezła wspinaczka) ale do turystycznych atrakcji poza miastem można dojechać tylko samochodem. Miejscowi taksówkarze dobrze znają potrzeby turystów i co drugi gotów jest pojechać w taką trasę. Rzecz w tym, aby znaleźć takiego, który choć trochę zna angielski i na piśmie uzgodnić trasę i cenę. Za trasę do ośmiu punktów zapłaciłem 800 rupii i była to dobra cena. Zaczęliśmy od... stacji benzynowej, gdzie kierowca poprosił o zaliczkę.  Potem była Chuten Stupa - nowy klasztor z wielkim czortenem (po lewej) i tysiącami kaganków płonących w specjalnym oszklonym pawilonie obok - miejsce niestety niewiele ma z nastroju starych tybetańskich klasztorów.

W pobliżu jest Instytut Kultury Tybetańskiej, ale tego dnia był zamknięty ze względu na święto pudża...

 

 

We were driving 24 kilometers on a bumpy, muddy road to the Rumtek Monastery. Rumtek is located 1750 m above sea level - thee were clouds wondering around us and it was raining. On site I found that the monastery is surrounded by the wall and guarded by soldiers. Why?  

Rumtek is a headquarter of karmapa - the head of Tibetan Sect of Black Hats. 17th karmapa escaped from Tibet to India. But the India kept him in Dharamsala - preventing him officially taking up his Rumtek seat for fear of upsetting Chinese. 

Entrance to the main temple is free, but the monks are very strict regarding photography: it is forbidden inside the temples.

Paintings on the walls show the gods and scenes from Buddhist mythology.  For us they can be little grotesque, but they impress very much local people - especially those who cannot read the stories.

Old printing office in Rumtek Monastery - worth to see.

 

24 kilometry jechaliśmy potem wyboistą i miejscami błotnistą drogą do klasztoru Rumtek. Klasztor położony jest  1750 metrów nad poziomem morza - wokół snuły się chmury i kropił deszcz. Samochód zostaje przed bramą, a odwiedzający klasztor muszą wspiąć się pieszo od pilnowanej bramy jakieś pół kilometra - drogą wyznaczoną rzędami flag i modlitewnych młynków. Na miejscu okazało się, że klasztor nie dość, że otoczony jest murem jak forteca, to w dodatku pilnowany jest przez wojsko... Dlaczego?

 

Bo Rumtek jest siedzibą karmapy - przywódcy tybetańskiej sekty Czarnych Czapek (od czasu zniszczenia przez Chińczyków jego poprzedniej siedziby w Tybecie). Siedemnasty karmapa uciekł przez granicę z Tybetu do Indii, ale indyjskie władze nie zgadzają się na objęcie przez niego religijnego stanowiska i należnej pozycji w Rumteku, by nie psuć i tak nie najlepszych stosunków z Chińczykami. "Oddajcie nam karmapę!" takie napisy przyklejone są w wielu klasztornych oknach. 

Zwiedzanie głównego budynku świątynnego nic nie kosztuje, ale mnisi w czerwonych szatach pilnują bardzo, by nie robić zdjęć. Wolno za to do woli fotografować w podcieniach (zdjęcie po lewej). Ściany klasztoru są bogato dekorowane malowidłami:

Te obrazy przedstawiają postacie i sceny z buddyjskiej mitologii - dla nas czasem trochę groteskowe, ale przemawiające bardzo do miejscowych, szczególnie tych, którzy nie potrafią czytać.

 

Z tyłu za główną świątynią na piętrze jest maleńkie sanktuarium, w którym przechowują prochy szesnastego karmapy, a naprzeciwko niego - nowy, kolorowy budynek Instytutu Studiów Buddyjskich.

W bocznym skrzydle klasztoru, na piętrze, obok świątyńki Tary jest drukarnia, w której w tradycyjny sposób drukują z drewnianych deseczek buddyjskie mantry (zdjęcie na lewej kolumnie). Warto to miejsce obejrzeć. Mnisi chętnie sprzedadzą kilka takich kartek na pamiątkę...

W odległości około dwóch kilometrów od klasztoru Rumtek stoi Old Rumtek Gompa - stara świątynia. Gdy do niej dotarłem tonęła we mgle. To tylko jedna budowla  - znacznie mniej ciekawa od siedziby Czarnych Czapek.

A narrow road took us through the forest to the other Tibetan monastery: Lingdum. It is quite different, new complex nicely located at the bottom of the green hills partly covered by the clouds. At the monastery as usual they have a school and I saw there a crowd of red-dressed monks in the courtyard during the break time.

 

Leśna droga prowadziła nas z Rumteku do innego tybetańskiego klasztoru: Lingdum. To zupełnie inny, i całkiem nowy kompleks budowli, ładnie usytuowany u stóp zielonych wzgórz, nad którymi snuły się chmury. Przy klasztorze - jak niemal zawsze - jest szkoła i widziałem, jak tłum chłopców ubranych w tradycyjne czerwone szaty wyległ podczas przerwy na dziedziniec.

Lingdum

I photographed solid and nicely decorated door to the main Lingdum's Temple. It was closed when I arrived:

In Lingdum monastery they allow to take pictures inside the temple. Here you are the main altar with the huge statue of Lord Buddha:

The next attraction on my route was Banjhakri Waterfall - it is very noisy and crowded tourist place. You can rent there Sikkim's national costumes to photograph yourself in front of the waterfall:

After return to Gangtok my driver took me to Tashi viewpoint overlooking the capital. There is a little platform giving you at the fair weather opportunity to see the panorama of snowy Himalaya Mts. Unfortunately it was cloudy day...

The last point of the tour was the Handicraft Centre where you can see traditionally carved furniture, national costumes, carpets  and weavings:

On the next cloudy morning I jumped again on the public jeep. Gangtok looks more or less like thousand other India's provincial towns. I wanted to see more authentic Sikkim and come closer to the Kanchendzonga - third summit of the world rising on the Nepal-Sikkim border.

I bought a ticket for the public jeep to Pelling. It cost me 150 rupees. Don't be confused by the table on the front of the car Gayzing is a settlement close to Pelling... 

 

Solidne i pięknie zdobione drzwi do głównej świątyni były zamknięte, ale wkrótce zjawił się młody mnich, by je otworzyć. Po zdjęciu butów wszedłem do środka. Tu nikt nie zabraniał robić zdjęć, Mogłem więc nareszcie sfotografować wielki posąg Buddy na głównym ołtarzu i kolorowe festony zwisające ze stropu. Niestety, że względów oszczędnościowych do oświetlenia mrocznego wnętrza mnisi używają jarzeniowych lamp, które świecą zimnym, niebieskawym światłem dając nieciekawy efekt (popatrzcie na zdjęcie na lewej kolumnie).

Bez przeszkód można także było wejść na górny taras świątyni skąd można objąć wzrokiem cały dziedziniec, zamknięty z trzech stron kwaterami mnichów:

Kolejną atrakcją na trasie mojej samochodowej wycieczki był wodospad Banjhakri. I choć sam wodospad, mający jakieś 15 metrów wysokości wart jest uwagi to generalnie to miejsce rozczarowuje: otoczone jest parkiem z kolekcją koszmarnych rzeźb, a chodnikami w stronę wodospadu ciągną tłumy hałaśliwych turystów. W dodatku trzeba płacić - na szczęście niezbyt wiele: 40 rupii za wstęp, parking i fotografowanie.  

W kiosku obok wodospadu jest wypożyczalnia ludowych strojów, których już wcale  nie widzi się na ulicach Gangtoku. A tu każdy turysta może się ubrać i uwiecznić na tle wodospadu...  Popatrzcie na zdjęcie po lewej...

Po powrocie do Gangtoku kierowca zawiózł mnie jeszcze na zawieszony ponad miastem Tashi viewpoint. Jest tam mała platforma widokowa, z której przy dobrej pogodzie otwiera się widok na ośnieżone Himalaje.  Niestety, nie miałem szczęścia - tego dnia było całkowite zachmurzenie... Mżyło...

Odwiedziliśmy jeszcze Handicraft Centre (Centrum Rękodzieła Artystycznego), gdzie oprócz ludowych strojów były także meble zdobione w tradycyjny sposób (na zdjęciu), dywany i plecionki.

Następnego poranka znów wsiadłem do publicznego jeepa.

Gangtok ma wygląd zbliżony do wielu innych hinduskich miast. A ja chciałem zobaczyć także bardziej autentyczny Sikkim i popatrzeć z bliska na wyrastającą na granicy Sikkimu i Nepalu Kanczendzongę - trzeci szczyt świata. Wykupiłem za 150 rupii miejsce w kolejnym publicznym jeepie, jadącym do Pelling. Niech was nie zmyli nazwa na tabliczce - Gayzing to osada obok Pellingu.

     

You will see Kanchendzonga on the next page...

 

Kanczendzongę zobaczycie już na kolejnej stronie...

     
     
To the next part of the 8RTW report  

Przejście do kolejnej częsci relacji z 8RTW

 

Przejście do strony "Moje podróże"                                           Back  to  main  travel page 

Powrót do głównego katalogu                                                    Back to the main directory